Niewątpliwie. Taaaaak chyba wiem co ma pan na myśli panie Carver. No cóż ruszajmy, skierował swoje kroki za Dziadkiem. Ten szef wszystkiego to miejscowy szeryf - rozmawiałem już z nim. Jest w porządku - i chyba mnie pamięta - może nas przepuści. Kiedy wychodził - ostatni raz spojrzał na Anthonego który był pogrążony we śnie i na pielęgniarkę. Uśmiechnął się ostatni raz do pielęgniarki - Do widzenia. I wyszedł. Wyszedł na dwór. Słońce go poraziło. Więc założył okulary przeciwsłoneczne. Lubił czasem wyglądać jak w filmie (mimo iż te nie miały nigdy nic wspólnego z rzeczywistym światem), każdy lubi od czasu do czasu uciec w fikcję - byle w tym czasie nikt nie wysłał mu kulki kaliber .45 z jego nazwiskiem... Ruszajmy panie Carver, zobaczymy co da się zrobic. Proponowałbym nawet spróbować się wkręcić chwilowo w pomocników szeryfa.. Kto wie.. |