Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2008, 10:59   #172
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
I znów stał się cud...
Bóg ocalił polskie dzieci, przyjmując je w progi swej świątyni.
Tu widać wojna nie wkroczyła jeszcze i nie zasiała ziarna zniszczenia. Kto wie, może po prostu nie miała się prawa wejść do przybytku Pana, jako istota cienia? Tak... wojna na pewno nie była dobra.

Basia odetchnęła z ulgą, chłonąc z przyjemnością ciszę, która nagle ją otoczyła. Z nieśmiałą radością w oczach, przyglądała się tchnącym spokojem rzeźbom oraz pięknym witrażom, przez które nieśmiało przemykały strużki zewnętrznego świata.

„Więc jednak jest nadzieja?”

Wzrok dziewczyny spoczął na kilkumetrowym krzyżu, który nagle przysłonił się jej wszystkie wspaniałości katedry. Jego kontury nie miały w sobie żadnej łagodności, ostrość kształtów porażała oczy i... umysł. Oto stał Krzyż Pański – symbol wiary, ostrze wymierzone przeciwko niewiernym prawom boskim.

Spękane, sine z zimna wargi zadrżały w trwodze.

„ Nie ma szarości... nie ma... Jest tylko białe lub czarne. Nie ma przebaczenia dla tych, którzy raz zbłądzili...”

Nie!
Huk wystrzału wdarł się w jej serce, miażdżąc wszelką nadzieję. Czuła to... czuła kulę, która wdziera się w jej wnętrze, niszcząc wszystko na swojej drodze. Tak musiał się czuć Junak, gdy strzeliła w jego pierś.

- Nie...

Całe ciało Basi zaczęło się trząść. Dziewczyna wypuściła z rąk apteczkę, która głucho upadła na kamienna posadzkę, przywodzac na myśl kolejny wystrzał – taki sam jak ten koło szpitala. W głowie sanitariuszki raz po raz dudniły strzały. Nie chciały ustać, nie chciały ucichnąć.

- Nie!

Objęła się ramionami, jakby próbując zapanować nad tym, co wdarło się do jej wnętrza i czyniło weń zniszczenie. Raz jeszcze uniosła oczy, by zobaczyć figurę Matki Boskiej, która trzymała w ramionach ciało swego syna. To ona – Basia – go zabiła. Była przeklęta, przeklęta po stokroć!
Coś żywcem paliło jej wnętrze, dusząc za gardło i karmiąc się sercem, które krwawiło. Tak strasznie krwawiło...

- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!



Basia zerwała się na równe nogi. Jej jasne oczy pełne były strachu i szaleństwa, jak okręty zatopione w innym świecie. Dla niej to nie była już pełna spokoju katedra, dla niej oto zebrał się Sąd Ostateczny. Sam Pan Bóg przybyłby strącić ją w niebyt.

„Muszę stąd uciec! Muszę się wydostać... Muszę!”

Zasłaniając oczy przed karcącym wzrokiem rzeźbionych figur, dziewczyna ruszyła biegiem przed siebie. Dokąd? Do wyjścia... tak przynajmniej jej się zdawało.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline