Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2008, 13:42   #89
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bailey zaklął pod nosem widząc, co dzieje się z jego kuszą. I z planem rozprawienia się z Inkwizytorami...
"Znów mam dwóch na karku" - pomyślał. - "Będą kłopoty."
Nagle przeciwnicy z dziwnym wyrazem twarzy chwycili się za gardła. Nim Bailey zdołał wykorzystać tę sytuację rozległ się huk i tumany kurzu przesłoniły widoczność. Gdy kurz opadł oczom Bailey,a ukazały się plecy uciekających co sił w nogach Inkwizytorów. Oczywiście tylko tych, którzy nie leżeli martwi lub ciężko ranni.
"Na chwilę mamy z nimi spokój" - pomyślał.
Niestety myśl okazała się prorocza.
Nim minęła chwila zza wzgórza wyłonili się niedawni przeciwnicy. W dodatku w znacznie wzmocnionym składzie.
- Na konie - usłyszał i nie czekając na powtórzenie zaproszenia skoczył na siodło.
Niestety - albo konie dostarczone przez burmistrza były kiepskie, albo Inkwizytorzy zaopatrywali się w najlepszych stadninach w kraju. Przyczyna niezbyt Bailey'a obchodziła - ważny był skutek... Inkwizytorzy zbliżali się coraz bardziej. Można było śmiało powiedzieć, że siedzieli drużynie na karkach.
Zbliżający się las dawał uciekającym szansę na ratunek. W ostatniej chwili wjechali między gęsto rosnące drzewa. Bailey z satysfakcją odnotował rozlegające się zza pleców wrzaski, trzaski i łomot świadcxzące o tym, że nie wszystkim ścigającym udało się zmieścić między drzewami. I dla paru kontakt z tutejszą roślinnością nie należał do najprzyjemniejszych.
"Tak to jest, jak jeden drugiemu nie chce ustąpić" - uśmiechnął się.
Wyeliminowanie kilku ścigających nie poprawiło sytuacji drużyny. Inkwizytorzy nie mieli zamiaru zrezygnować z pościgu. Nawet wówczas, gdy drzewa stały się tak gęste, że trzeba było zostawić konie i uciekać na piechotę.
"Oni nam chyba nigdy nie odpuszczą" - pomyślał, chowając się za załomem skalnym. - "Czy tu nie ma porządnej kryjówki?"
 
Kerm jest offline