Avnar krążył wokół stwora niespokojnie. To zbliżał się to znów oddalał, obserwował i co nie umknęło uwadze wiedźmina, węszył. Na twarzy malowało mu się zdziwienie, przemieszane z ciekawością.
- Czuć cię jak dh'oine... - powiedział w końcu z niejakim zdziwieniem - A jesteś jeszcze... brzydszy... Folie...
Podszedł do istoty i znienacka dźgnął ją szypem w kudłate arse. Przez twarz przemknął mu paskudny uśmieszek gdy Magnar kwiknąwszy ze złością podskoczył jak oparzony. Kudłate stworzenie spozierając z wyrzutem kaprawymi oczkami, z cicha mamrocząc pod nosem odsunęło się pośpiesznie od elfa i jego złośliwej natury.
-My... seidhe mówimy, że to co w środku... aep coraed... zawsze na zewnątrz widać - ton jego głosu zdawał się być nie mniej kąśliwy niż grot strzały - Może to tkwi w dh'oine...
Nie czekał odpowiedzi na tą złośliwość. Roześmiał się ze swego żartu i ruszył ku legowisku. |