Widząc jak Lucius nie jest już spięty i gotowy do strzału, Harry odetchnął z lekką ulgu. Nie wiedząc czemu w takim miejscu bardziej ufał zachowaniu towarzysza niż swoim przeczuciom.
Spojrzał na kamień lecący w kierunku, z którego przyszli. Nie lubie takiego latania bez celu - pomyślał. No to chodźmy, może on będzie mógł nam pomóc wydostać się z tego miasta inaczej niż na własnych nogach w dwójke.
Idąc za Luciusem w stronę miasta jeszcze raz obejrzał się przez ramię na stajnie...
__________________ "A flame which never dies, but brightens with the passing of time." |