Gdy tylko Trzeci zniknął z pola widzenia, przyspieszył trochę. Nie podobało mu się całe to miejsce, nie podobało mu się że byli tak mało ostrożni. W końcu to miejsce przecięcia linii Ley, moc biła tu z każdego zakamarka. Nie wierzył, żeby ktoś już nie odkrył właściwości tego miejsca, było idealne dla większości z nadnaturalnych do założenia swoich "caernow". Dostarczało również ogrom mocy by go bronić. Nie założył tu Caernu nikt z naszych, mogli więc je posiadać magowie... choć Trzeci bardziej stawiał na pomiot Żmija, to można było wyczuć. Skoro miejsce to należało do Tancerzy, a teraz posiadał je niejaki Qwintus, to musiał być nie byle jakim przeciwnikiem. Z drugiej strony, nikt tak łatwo nie oddałby tego miejsca. Siedzimy tu już całkiem długo, a nikt nawet nie sprawdził dokładniej terenu. Może grupa uderzeniowa Czarnych Spiral już tu do nas jedzie. Trzeci wykorzystał dary, aby zniknąć z pola widzenia, wyostrzyć swoje zmysły i przygotować oczy do widzenia w zapadłych ciemnościach. Poruszając się po coraz większym okręgu, zaczął przeszukiwać cały teren dworku. Najpierw stajnie, potem korty, ogród i tak dalej. Stopniowo zwiększając promień koła zagłębiał się w las. Miał zamiar sprawdzić okrąg, o co najmniej pół kilometrowym promieniu.
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |