„Porachunki”
Już mi nie będziesz skrzydeł wiązać we śnie
Bym robaczym pląsem wiódł życie larwalne
Celulozę żując – to nazbyt przedwcześnie
By ziemię do serca przyjąć za latarnię
Istoto wyrodna – przyziemna ma Pani
Która korodujesz we mnie gnuśnym cierniem
Będę darł Twe kwiaty rdzawe słów garściami
Póki będziesz ciążyć u szyi kamieniem
Nie znuży już Ciebie zbyt odległa przyszłość
Zanim zgaśnie dzień w krwawym obrzędzie
Powierzę katu Twoją wiekuistość
Przecież urzyna się chore gałęzie |