Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2008, 12:19   #5
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Chwilę po przemoczonym niziołku do zajazdu wkroczył mężczyzna, postawny i wysoki, przyodziany w ciężką, futrzaną kapotę, opadającą do kolan. Spod kapoty widać było skórzany kaftan.
Cały był przemoczony, gdy tylko odgarnął mokre, lekko posiwiałe włosy z twarzy, można było w pełni ujrzeć jego lico.
W oczy rzucały się dwie szramy, jedna przechodząca przez wargę, ciągnąca się w dół aż po sam podbródek, zaś druga, nie mniejsza, poziomo przechodziła przez czoło.
Jegomość miał lekko garbaty nos, podkrążone oczy oraz jakby zamglony wzrok.
W ręku dzierżył, podpierając się nań jednocześnie, topór. Trzon wysoki na półtorej metra zakończony ciężką głownią.
Na dłoni zaś, prawej, nosił skórzaną rękawicę.
Nieznajomy skierował się powolnym krokiem w stronę najbliższego wolnego miejsca, każdy jego krok niemiłosiernie obijał, ciężkimi buciorami, drewnianą posadzkę.
Westchnął, jakby z ulgi, po czym usiadł na taborecie, grzechocząc jego nogami o podłogę.

Przebiegł wzrokiem po sali, jakoby oceniał wystawność lokalu, ujrzał siedzącego przy kominku elfa. Obrzucił go wrogim spojrzeniem, po czym skierował wzrok w stronę gospodarza, który zwrócił jego uwagę słowami
- Podać jaką strawę dobrzy wędrowcy? Pono wyczekiwał Was czas jakiś i miał rację. Jesteście!

Po tych słowach czekał na dalszy rozwój wydarzeń.