Wallace stał po skończonej robocie. Poczuł zapach pieczonego mięsa. Dopiero teraz dotarło do niego że Caleb coś pichci. Odwrócił się i ujżał mięso z jakimiś warzywami na kiju nad ogniskiem. Wyglądaló to jak jeden olbrzymi szaszłyk. Zapach był niesamowity. -Nie wiedziałem że z suszonego mięsa można zrobić takie coś. Powiedział zadowolny Wallace. -Mamy tam jakieś przyprawy? Zapytał grzecznie nie chcąc zbytnio mieszać się w sprawy kulinarne. Był troszkę poddenerowowany bo robiło się późno a Samuel jeszcze nie wrócił ze statku. -Ten szałas to taka prowizorka... Jak będzie wiadomo że teren jest czysty zrobi się coś lepszego. |