Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2008, 14:35   #85
Miś
 
Reputacja: 1 Miś nie jest za bardzo znany
Bianka przypięła ostatni, siódmy klucz do pęku przy pasie, gdzie znajdowało się pozostałe sześć. Klucz wręczony wraz z glejtem i pierścieniem był w Kolegium uważany za symbol każdego pełnoprawnego Piromanty. Założyła też pierścień. Pasował idealnie, ale w mniemaniu czarodziejki był nieco za duży i nie pasował do jej małych dłoni.
- No trudno – pomyślała.
- Jeśli o mnie chodzi, to jestem zbyt porywcza i nerwowa. Jak każdy Piromanta zresztą, choć może tego jeszcze nie zaznaliście. – powiedziała i spojrzała na Erickę. – Myślę, że Ty moja droga, idealnie nadasz się na, nazwijmy to ‘dowódcę’. Choć jeśli czujesz, że nie jesteś w stanie sprostać takiemu zdaniu, powiedz to teraz by w przyszłości uniknąć jakichś problemów. – dając kapłance chwilę do namysłu Bianka zwróciła się do elfa. – Myślę, że masz rację, pierścień opata najbardziej chyba przyda się tobie. My magowie w Imperium nie mamy lekko, a przy tym jesteś przedstawicielem starej rasy. U małomiasteczkowych mieszkańców Averlandu masz, przepraszam za wyrażenie, przesrane. – Bianka skrzywiła się z niesmakiem. Dobrze wiedziała, że niewiedza rodzi strach a ten rodzi z kolei nienawiść. Jej też czasem to dotyczyło.
Czarodziejka lubiła te wszystkie chamskie wyrażenia zasłyszane w knajpach. Nigdy nie miała z nimi do czynienia, za czasów kształcenia używanie ich było przez mistrzów surowo karane. Zresztą, kiedyś sama uważała, że to komuś tak wykształconemu jak ona używanie słów, których zwykle używają tylko mieszkańcy zabitych dechami wiosek, żeglarze i pospolici żołnierze. Teraz, kiedy trochę zwiedziła Imperium, te przekleństwa wydają się na swój sposób urocze. Od takie ‘kurwa’. Jedno słowo a tyle znaczeń, tyle emocji.

Kilka godzin badań domu Konrada nie przyniosło żadnych rezultatów. Biankę zaczynało to denerwować. Żadnych śladów, żadnych podpowiedzi. Jasnym było, że należało szukać śladów jakichś powiązań Konrada z kultami chaosu. A tu nic, tylko ten cholerny ptak. I nagle ją olśniło.
- Tzeentch. – powiedziała kiedy przekazywali ptaka opatowi, by ten wysłał go dalej, do Kolegium. – Opacie. Proszę mi powiedzieć, czy wie Opat coś, o powiązaniach okolicznych mieszkańców z Tzeentchem? Cokolwiek. Jakieś podejrzenia, pogłoski, domysły. Wszystko może być ważne. Może wskaże nam Opat kogoś, kto może coś wiedzieć?
 
__________________
Nie ma to znaczenia, że zasypiamy byle gdzie, oddychamy tym co jest na 't' i od niechcenia mamy te marzenia gdzie, trochę jaśniej robi się i trochę cieplej też.
Miś jest offline