Dzień 1,ranek
Wczesny ranek,ta magiczna niemal godzina gdy stwory nocy juz poszły spać a te które widuje się za dnia jeszcze nie wstały.Tuż nad ziemią unosi się cienka warstwa mgły chowającej się teraz między drzewa przed pierwszymi promieniami słońca.
Dwóch mężczyzn stało w cieniu drzew, na skraju niewielkiej polanki.
- Nieludzka godzina Jerdasie,co robimy wiesz? - zapytał młodszy,ubrany w przyciągącą wzrok skórzaną zbroje ozdobioną kolorowymi kamieniami w różnych kształtach,osadzone w błyszczących gniazdach.
- Nie podoba już ci się Criss,czy jak tam zwą cie?Żeby dowiedzieć się jak to zrobić kupe czasu zmarnowałem.Przemyślane wszystko.Twoje narzekania irytują mnie - odpowiedział starszy,ubrany szare luźne szaty.
- Patrz.Widzisz?
Po drugiej stronie tej niewielkiej łąki,na trawie rozłożone było kilka kamieni podobnych do tych które były częścią zbroji Crissa.
- Trzeba tak,póżniej i bliżej wioski mógłby zobaczyć nas ktoś.Zaczynajmy.
Jeradas wyciągnął rulon nowego papieru,rozwinął i w skupieniu zaczął czytać.
Kamienie zaczeły jarzyć się własnym światłem a powietrze wokół nich zgęstniało i nabrało nowego wymiaru.Pokazał się między nimi obraz jak przez mocną lunete.
Z tym że obrazy nie powodują wiatru tak silnego iż trudno chodzić a lekkie przedmioty takie jak rulony papieru nabierają ochotę na latanie w niesprecyzowanym kierunku...
Dokładna kopia jedynego ocałałego z pożaru Biblioteki Sokarskiej fragmentu mapy świata,autor nieznany.Bibioteka Miejska w Kraho.