Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2008, 20:19   #7
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Alaron zamilkł, by wysłuchać pytań. Okazało się, że pierwszym z pytających był Redslinger.
-Jeżeli dobrze cię rozumiem, to chcesz żebyśmy odnaleźli to „Serce Nocy”, zmienili się w elfy, weszli w ich szeregi i nakłonili ich przywódców, aby zaprzestali swoich działań, bo w przeciwnym wypadku czeka nas zagłada? To samobójcza misja… Ale wchodzę w to. Moje życie to ciągła wędrówka, więc nie mam nic do stracenia.
Jestem Valar Redslinger i przemierzam te krainy, tępiąc ścierwo, które zalęgło się na tych ziemiach. Możecie na mnie liczyć.
Powiedz mi jeszcze jedno. Gdzie mamy szukać tego serca?
-zaczął Valar, a Alaron zamyślił się nad czymś, co trwało około minuty. Nagle poruszył rękami, stykając wszystkie palce, a za chwilę padło kolejne pytanie.
-Z wielką śmiałością myślisz, że w ogóle przystąpię do tej wyprawy. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? Nawet, jeśli bym się zgodził, co dostanę w zamian. Potęgę, bogactwo? Może jeden z tych artefaktów? Jak ten człowiek bystro wywnioskował, tej misji mogą podjąć się tylko szaleńcy.
Powiedz no, czemu w ogóle powinienem się tym przejmować? Świat znowu jest zagrożony? Żadna nowość, ten świat na to zasługuje, to przykre, że Wysokie Elfy mają być narzędziem bogów, którzy znienawidzili ten świat. Nie są tego godni, ale taki jest fakt.
Czy ja ci wyglądam na szaleńca?
-pytał Revan, a Druid dalej milczał, pozostając w bezruchu.
-Skoro mamy wyruszyć na wyprawę to nie o pustym żołądku... Jakaś ciepła strawa by się przydała. A i odrobiną snu w wygodnym łóżku bym nie pogardził-stwierdził Avarin, po czym zamówił jedzenie i nocleg.
Alaron puścił mimo uszu uwagę Fillina, dalej siedząc nieruchomo. Wydawał się zastygły niczym posąg, który już nigdy nie miał się poruszyć.
-Dziękuję za powierzenie mi medalionu. Będę go strzegła i oddam po zakończeniu misji. Co do pytań to dwa z nich zostały już zadane. Nie możemy wyruszyć nie znając miejsca do którego zmierzamy. Nagroda również nie jest rzeczą bez znaczenia. Będą nam potrzebne zapasy w zależności od drogi jaka przyjdzie nam przemierzyć czyli wracamy do pytania pierwszego. Przyda sie mapa lub chociażby dokładniejsze wskazówki. Jak chronione jest miejsce ukrycia artefaktu, gdyż wątpię by zostawiono go bez opieki. Pytań jest jeszcze wiele lecz bez wiedzy o celu nie da sie sformułować właściwych. Dobrze by tez było gdybyśmy poznali zakres swych umiejętności aby wiedzieć jaką siłą dysponujemy i jakie są nasze słabe punkty, które mogą zostać użyte przeciwko nam. Valar Redslinger przedstawił sie jako pierwszy pozwólcie wiec iż podążę w jego ślady. Zwą mnie Paksenarrion Dorthansdotter, lecz możecie zwracać sie do mnie Paks. W moich żyłach płynie krew elfow i ludzi pospołu. Mój luk i miecz są na wasze usługi..... O ile nagroda sprosta moim wymagania-mówiła Paks, ale Druid dalej milczał, a wy zaczęliście się zastanawiać czy w ogóle was słyszy.
Fillin również od jakiegoś czasu nic nie mówił, ale on wodził wzrokiem po swojej karczmie, po czym spojrzał na was.
-Nie przejmujcie się. Słucha was, ale widocznie sprawdza czy przykładowo nikt nie nadstawia uszu za bardzo. No cóż, jeżeli jednak nastawia, to zaraz straci swoje uszy-uśmiechnął się do was, zaś z kuchni wyszedł wielki półmisek z czymś, co wyglądało na kurczaka, jednakże było około dziesięć razy większe od największej kury. Niósł go jeden człowiek, zaś drugi kroczył za nim z talerzami, sztućcami oraz czymś, co wyglądało jak wielki widelec.
Jeden mężczyzna postawił na stole jadło, które wyglądało bardzo apetycznie, oblane gęstym sosem, zaś półmisek był przyozdobiony różnymi warzywami.
Drugi z nich zaczął rozkładać talerze oraz sztućce przy każdej osobie oprócz Druida, ale spoglądał na niego z wyraźnym niepokojem, a odchodząc zapytał:
-Dzisiaj pan Alaron nie je? Szef kuchni będzie zawiedziony-stwierdził dobrodusznie.
-Dzisiaj nie ma czasu na jedzenie-powiedział spokojnie Fillin, a dwaj mężczyźni skłonili się i odeszli. Za chwilę wypadł Pavinion, niosąc pięć kielichów wina, a Fillin spojrzał z uwagą.
-Genialny pomysł! Najprostszy i niby łatwo na to wpaść, a jednak nie pomyślałem! Dopisz na liście potraw "plus wino", lecz niech będzie wybór. Bez wina lub z nim. Są ludzie, którzy mogą chcieć przykładowo sok-uśmiechnął sie, a Elf wyszczerzył się, znikając za drzwiami.
-Ja nazywam się Miya Heather, ale...wszyscy mówią mi Słonko-przedstawiła się Miya, a Alaron tak jakby nagle się obudził, po czym zaczął mówić cicho spokojnym, niskim, głębokim głosem:
-Gdybym wiedział gdzie znajduje się Serce Nocy, przyniósłbym je tutaj, przechodząc do o wiele ważniejszej części zadania. Niestety nie mam pojęcia gdzie ono jest, ale pamiętam je.
Musiałem sobie przypomnieć gdzie widziałem je po raz ostatni i kiedy, ale nie sądzę, by okazało się to aż tak bardzo przydatne. Ostatnim razem widziałem je razem z Silvarinem około trzech i pół tysiąca lat temu na lądach Mrocznych Krasnoludów w tejże okolicy, czyli na Krovel. Miał je Naczelny Mag Runów, Graverin Havrir, ale on od dawna nie żyje, jednakże spróbujcie właśnie tam zacząć.
Uprzedzam jednak, że one nienawidzą Mrocznych Elfów, dużo bardziej tych, którzy nie należą do ich podrasy, więc nie będziecie mięli łatwo.
Znają jednak Fillina i szanują, dlatego też bardzo ułatwi wam to zadanie
-mówił Alaron, podejmując chwilę milczenia, po czym odrzekł Revanowi w owym dziwnym języku:
-Może i nie wyglądasz na takiego, ale nim jesteś, jeżeli ośmielasz się mówić w ten sposób o Bogach i do kapłana jednego z nich, więc jeżeli nie masz mądrzejszych pytań, zamilcz nim stanie ci się krzywda-cały język był niezwykle twardy i agresywny, zaś z dołożeniem lodowatego tonu w kompozycji ze spokojem i przeszywaniem wzrokiem, brzmiał przerażająco. Alaron piorunował spojrzeniem Revana tak długo, aż ten odwrócił wzrok.
-Nagrodą za wykonanie zadania będzie życie dłuższe niż pięć lat. Tyle właśnie przeżyjecie, jeżeli nic nie zrobicie, bo Elfy Wysokie was zniszczą. Pośrednio, ale zniszczą wszystko za pomocą artefaktów, które będą łączyć. Nie będę w stanie ich dezaktywować, zabraknie mi sił. Oprócz tego nie dostaniecie nic, jednakże mam coś, co powinno was zachęcić. Revanie, pamiętasz, czego poszukujesz? Czego lub kogo? Szukaj, a znajdziesz.
Paks, ty również szukasz kogoś.
To samo tyczy się ciebie, Avarinie.
Miya, niech to będzie „odpracowanie”. Myślę, ze wiesz o co mi chodzi.
Valarze, cóż mogę powiedzieć tobie… Kto wie, co kryje droga przed wami?
-stwierdził tajemniczo.
-Możecie napotkać na swojej drodze kogoś, kto będzie się podawał za mnie, każąc wam zawracać. Być może powie, że znalazł rozwiązanie. Będzie to jednak twór magii Elfów Wysokich, być może projekcja. Zapamiętajcie sobie moją twarz-nachylił się i zanim ściągnął kaptur, machnął ręką i rozległ się nagły błysk wywołany niezwykle jasnym płomieniem, lecz natychmiast zgasł.
Wtedy Alaron ściągnął kaptur, zaś oczom wszystkim ukazał się młody Półelf o długich, kruczoczarnych włosach oraz czarnych, nieprzeniknionych oczach.
Jego usta okalała czarna bródka, zaś cała twarz nie zdradzała żadnych emocji.
Druid szybko naciągnął kaptur, pogrążając się w ciemnościach.
-Teraz mniemam, że nie dacie się oszukać-mówił cicho, a Fillin patrzył na niego z wyraźnym niepokojem i dezaprobatą.
Nagle drzwi karczmy otworzyły się, zaś do środka weszły dwie zakapturzone postacie.
-Chaos!-rzucił Fillin, a w karczmie rozpętało się piekło. Stali bywalcy wiedzieli co oznacza to hasło. Grupa krasnoludów poderwała się, ciskając obelgi w Trolle, które nie pozostały dłużne. Wszyscy wstali z miejsc, zmierzając ku swoim przeciwnikom.
-Dzięki Fillinie-zwrócił się do oberżysty, a ten uśmiechnął się blado, po czym pobiegł na zaplecze.
-To Elfy Wysokie. Szukają mnie i jeżeli dowiedzą się, że rozmawiałem z wami, nie spuszczą was z oczu. Na szczęście mnie udało się ich zgubić, a teraz odciągnę ich uwagę. W tym czasie wy musicie wymknąć się stąd. Macie jakieś dziesięć minut, może mniej-powiedział szybko, wstając, zaś w jego rękach w czarnych rękawicach, pojawił się idealnie czarny kostur bez sęków, zaś na szczycie widniał kamień tej samej barwy.
Druid wymruczał jakieś słowo i zmienił się w chmarę czarnych cząsteczek, które zniknęły w powietrzu.
Dokładnie w tej samej chwili pojawił się Fillin, niosąc jakiś tobołek sporej wielkości.
-Spokój!-krzyknął, a wszyscy nagle zamilkli, siadając na swoich miejscach i sprzątając to, co nabrudzili. Widząc to, Fillin uśmiechnął się szeroko, zostawiając tobołek przy was.
-Witam drogich gości! W czym mogę służyć?-zapytał z daleka, a drzwi ponownie otworzyły się, ukazując postać Alarona.
-Och... Widzę, że masz gości, druhu. Przyjdę później-to mówiąc wyszedł, zaś dwie postacie spojrzały po sobie, wychodząc.
Na dworze pojawiła się seria różnobarwnych błysków, które za chwilę ustały.
Fillin podbiegł po swój tobołek i machnął ręką, by piątka skierowała się za nim.
-Zostawcie klucze i ruszcie się, zanim wrócą. Nie mogą mnie tu zastać-powiedział widząc jak odkładają klucze do pokojów.
-Pavinionie! Weź klucze i dopilnuj interesu przez jakiś czas-powiedział, kiedy Elf wyszedł z zaplecza, a następnie skinął głową na potwierdzenie słów Fillina, który podszedł do drzwi, otwierając je, a następnie ostrożnie wyjrzał.
Cała piątka wstała i wyszła z oberżystą.
-Żadnych burd!-krzyknął na odchodne, rozpoczynając wymarsz. Prowadził wszystkich ciemnymi uliczkami, aż w końcu doszli do ślepej uliczki zakończonej murem, lecz Fillin nie zamierzał się zatrzymać.
Założył bagaż na ramię i oparł dłonie o mur, szepcząc jakieś tajemnicze słowa. Nic się jednak nie stało, zaś karczmarz naparł z całej siły na mur. Nie ustąpił. Naparł ponownie, ale efekt był ten sam.
Ze zdziwieniem rozejrzał się, po czym przykucnął, rozgarniając ziemię.
-Cholerna furtka. Nie używałem jej od piętnastu lat-warknął ze złością, oddalając się kawałek, a następnie rozpoczął szarżę na kamienny mur.
Mogło się wszystkim wydawać, iż oberżysta oszalał, ale kiedy już człowiek zderzył się ze ścianą, ta uchyliła się, odsłaniając wąską szczelinę tajnego wyjścia z miasta. Fillin naparł ponownie i z wyraźnym trudem otworzył drzwi z solidnego kamienia tak, by wszystkim udało się przemknąć.
Gdy wszyscy byli na zewnątrz, zamknął furtkę, ponownie kładąc dłonie na murze przy akompaniamencie tajemniczych słów.
-Za mną-mruknął wchodząc w las. Nie szli ścieżką, gdyż było to niezbyt rozsądne.
Mijali drzewa rosnące coraz gęściej, aż w końcu trzeba było przedzierać się przez gęstwinę. Szli tak około dziesięciu minut, aż przystanęli przed grubym dębem, do którego Fillin przytulił się, mamrocząc coś pod nosem z czułością.
Ponownie działanie człowieka mogło wydać się bardzo dziwne, lecz nagle rozległ się głos szurania drewnem, o drewno. Oczom drużyny ukazała się spora dziura w drzewie wielkości drzwi.
-Uwaga, schody-powiedział Fillin, wskazując wejście.
Kiedy znaleźliście się w środku, drzwi zamknęły się, ale ściany lśniły fosforyzującym światłem. Drewniane, spiralne schody prowadziły w dół na głębokość około dziesięciu metrów.
Wąskie schody zmuszały do poruszania się gęsiego, co też wszyscy bez słowa zrobili schodząc na dół. Była tam sporej wielkości jaskinia z jednym wyjściem, którym właśnie weszli.
Na dole znajdowało się kilka półek skalnych, mających służyć zapewne jako łóżka. Na środku stał duży, drewniany stół otoczony przez dziesięć krzeseł.
Tutaj fosforyzujące ściany nie były wystarczającym źródłem światła, więc Fillin szybko pstryknął palcami, wymruczał kilka słów, a pochodnie rozjarzyły się ciepłym blaskiem, oświetlając wnętrze.
-Tutaj Wysokie Elfy nas nie znajdą. Ci, którzy mają wątpliwości co do wyprawy, mogą się spokojnie zastanowić. Spokojnie, nikogo nie będę nawet próbował zmusić do uczestnictwa w wyprawie, jednakże jedna osoba może zaważyć na sukcesie lub porażce, przemyślcie wszystko na spokojnie.
Jeżeli będziecie mięli jakieś pytania, zadajcie, a ja spróbuję na nie odpowiedzieć
-powiedział, umieszczając tobołek na jednej z półek, po czym zaczął się przebierać w odzienie podróżne.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 07-02-2008 o 18:35.
Alaron Elessedil jest offline