Doren w milczeniu przypatrywał sie jak Kathedryn wychodzi spośród drzew i podbiega do niego.
-Dorenie, ach Dorenie! Cóż to za miejsce? Dlaczego jest mi tu tak przyjemnie?... - odezwał się Karhedryn.
- Nie sądzę, że to przyjemne miejsce przyjacielu, mam dreszcze od samego przebywania tu, a poza tym ..... - urwał w pół zdania, sztyletem wskazując na gałąź wiszącą nad jednym z głazów.
- Wiesz co to może być?
__________________ Touhdouny bi dafa eyneik
Farehny w gouli ana rageaa
Halely dounyaya |