Doren był bardzo zaskoczony, gdy spośród drzew wyłonili sie Alemir i Morgul. Gdy podeszli do jamy Alemir zaproponował:
- Może wrzućmy tam kamyk? - zaproponował. - Sądzę że nikt nie wie co jest tam na dole, a odgłos kamyka odbijającego się od ewentualnych schodów czy ścian powiedział by nam co nie co.
Jak rzekł tak zrobił. Doren zobaczył jak kamyczek wielkości pieści znika w ciemności. Stali przez chwilę nasłuchując.
- Ano rzucej może i co to do... ja bym tam jaką lage z lasku zabroł, kawołkiem koszuliny owinął i pochodnia jak ta lala gotowa... - odezwał sie po chwili Morgul.
- Mota może czym to ustrojstwo zapalić?? tylko mi nie mówta zem koszule niepotrzebnie stracił....
Doren zaczął przegląda kieszenie.
- Dałbym głowę uciąć, że powinienem mieć krzesiwo i hubkę....
__________________ Touhdouny bi dafa eyneik
Farehny w gouli ana rageaa
Halely dounyaya |