Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2008, 18:19   #107
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
10 września 2007, godzina 18:45, Dworek "Dęby" (Nów)

- - - > N'sakla, Tiba, Marek

Skaczący w Mrok zabrał się do wygrzebywania spod gruzów resztek zawartości plecaka Joanny. Szybko wrzucił do swojej torby kilka drobiazgów, które zostały po wilkołaczce - szminka, potłuczone lusterko, strzępki chusteczek, rozwalony telefon komórkowy, połowa portfela, częściowo potargane i wymięte kartki. W międzyczasie Tiba i Marek na prośbę przywódcy zabrali się za szukanie kluczy i próbę włączenia światła.

Pierwsze zadanie było względnie łatwe. Stróż miał klucze cały czas przy sobie, nawet wtedy, gdy tajemnicze istoty próbowały wciągnąć go w podłogę. Tiba w postaci ludzkiej nie widziała zbyt dobrze w ciemnościach, ale nawet Homid mógł doskonale wyczuć skąd dobiegał wstrętny zapach krwi, ciała i wnętrzności. Po omacku, przy świetle jedynie migającej w dłoni N'sakli latarki zbliżyła się do tego miejsca, szukając pęku kluczy.
Marek wrócił w stronę drzwi. Spróbował raz jeszcze przekręcić stary, obrotowy włącznik światła. Nic się jednak nie stało, wyglądało tak, jakby mechanizm po prostu nie działał. Tuż nad włącznikiem w nikłym świetle dochodzącym z zewnątrz Marek dostrzegł osłoniętą dyktą wnękę. Tak jak przypuszczał we wnęce były ukryte bezpieczniki. Korki, choć stare, nie wyglądały źle. Homid postawił wszystko na jedną kartę - po wciśnięciu ich stare przewody mogły się zapalić lub w najlepszym razie i tak nie działać, albo mogło się udać. Mechanizm sprzed ponad pół wieku różnił się od nowoczesnych bezpieczników, ale zasada ich działania się nie zmieniła aż tak bardzo - wystarczyło włożyć korek w ceramiczną obudowę i wkręcić.
Po kilku chwilach wnętrze pomieszczenia rozjarzyło się słabym, żółtawym światłem, dochodzącym z wielkiego żyrandola zawieszonego pośrodku holu. Większość żarówek nie paliła się, reszta dawała słabe światło, a mimo to różnica była olbrzymia. Tiba od razu dostrzegła pęk kluczy tkwiący wciąż w kurczowo zaciśniętej dłoni stróża. Widok zmasakrowanych, rozsmarowanych po całej podłodze zwłok był makabryczny. Dwa korytarze odchodzące na boki od głównego holu wypełniony był rzędem zamkniętych metalowych drzwi z niewielkimi, zakratowanymi okienkami umieszczonymi na wysokości oczu dorosłego człowieka. Dało się zauważyć, że większość pomieszczeń posiadała takie właśnie drzwi, ale były też takie, które nie były pozamykane. Te właśnie miały zwykłe, drewniane drzwi, uchylone bądź otwarte na oścież. Gdy N'sakla zebrał już wszystkie rzeczy z gruzowiska, a Tiba zdobyła klucze, trójka Garou zadecydowała że zanim dokładnie przeszukają dom, zbiorą razem całą watahę. W stróżówce paliło się światło, ktoś kręcił się w środku, więc od razu tam skierowali swoje kroki.

- - - > Tomek

Przeszukiwanie "domu" Józefa Tarnowskiego przypominało przekopywanie wysypiska śmieci. Brud, stare szmaty, butelki, resztki jedzenia, robactwo i smród. Wyglądało na to, że stróż nie miał tu nic wartościowego, nic osobistego, żadnych dokumentów czy choćby świątecznej kartki. Na co więc wydawał sumki kilku lub kilkudziesięciu tysięcy, które co jakiś czas znikały z jego konta? Przecież nie na alkohol!
Tiba musiała wyjątkowo dobrze przeszukać trzy małe pomieszczenia, bowiem Tomek nie znalazł w nich już nic godnego uwagi. Po kilkunastu minutach do stróżówki weszła trójka Garou, która wcześniej przeszukiwała dworek. Tomek od razu podzielił się odkryciem fortuny starego pijaka i pokazał reszcie wyciągi z konta, przelewy dokonywane przez Kancelarię Prawniczą Praissów. Wzrastająca z roku na rok liczba pieniędzy dawała do myślenia.

Następnie N'sakla wyjął ze swojej torby to, co pozostało po Joannie. Najbardziej zainteresowały go pomięte i nadtargane kartki pokryte rysunkami i notatkami. Po dokładnym przestudiowaniu kilkunastu stron okazało się, że w większości są to czarno-białe mapy pokreślone różnorakimi kreskami. Kilka kartek przedstawiało konturowe mapy Europy, kilka jakieś nieznane miejsca, słabo oznakowane.





Trudno byłoby zorientować się co przedstawiają owe mapy, gdyby nie odręcznie pismo Joanny, która zaznaczyła na kilku mapach najważniejsze punkty - Ojcowski Park Narodowy czy Kraków. Na paru kartkach mapki były identyczne, zmieniała się tylko liczba linii, pojawiały się nowe daty, przybywało oznaczeń typu "obserwacja nr 12-47" itp. Najwyraźniej Joanna używała tylko sobie znanego języka, oszczędnie pisząc o tym, co badała. Jedno było jasne - im więcej linii zaznaczała, tym bardziej jasne się stawało, że wszystkie one zmierzają i krzyżują się w jednym miejscu. I choć były to jedynie mapy konturowe, można się było domyśleć, że w tej chwili znajdują się dokładnie w tym właśnie miejscu.







- - - > Trzeci

Lupus obiegł dookoła cały teren. Nie spieszył się, wiedział, że jego towarzysze przeszukują dworek, a to może zabrać im sporo czasu. Korty tenisowe, szklarnie, stajnie, park - wszystko wyglądało na ciche, spokojne, opuszczone i zapuszczone. Ręka ludzka już od dawna nie pielęgnowała ani zabudowań, ani roślinności. Mimo pozornego spokoju coś wisiało w powietrzu, coś było tutaj nie tak. Wyczulony węch wilka łapał powietrze, węszył, tropił. Prócz zapachu starca, który musiał od czasu do czasu tędy przechodzić nie czuł zupełnie nic. Żadnych zwierząt. Żadnych ptaków czy nawet gryzoni - nic, zupełnie nic od dawna nie pojawiło się nie tylko na terenie dworku, ale i w najbliższej, zalesionej okolicy. Prócz tego odkrycia wszystko zdawało się być w nienaruszonym porządku. Nikogo tu nie było, nic się nie działo. Trzeci postanowił wrócić do swoich, którzy ku jego zdziwieniu siedzieli w śmierdzącej, brudnej norze martwego starca.

Trzeci pojawił się w samą porę. Po przestudiowaniu map N'sakla podzielił się z watahą swoim planem na przeszukanie "Dębów" i obudzeniu ducha tego domu. To powinno rozwiać wiele tajemnic i niewiadomych, jednak do tego potrzebni byli wszyscy członkowie watahy. Długo nie powracający Lupus zaczął już martwić Tibę, jednak nim N'sakla zdecydował się go przywołać, ten pojawił się w drzwiach. Teraz byli już w komplecie i mogli wreszcie wziąć się do roboty...
 

Ostatnio edytowane przez Milly : 18-02-2008 o 18:49.
Milly jest offline