Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2008, 19:15   #31
lopata
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Większość osób poszła na górę zmęczona już dzisiejszym dniem. Po krótkiej rozmowie z gospodarzem, Grunzin wykorzystał sytuację jaka się nadażyła i zabrał ze sobą dodatkowe trzy koce. Kiedy Gerald podszedł do szynkwasu zapytał gospodarza o trunki.
-Jasne. Ciemne piwo jest za cztery miedziaki. Jak masz zamiar siedzieć tu sam, to zostań już przy blacie.
Mówiąc to skierował swoje kroki do kuchni i wrócił niosąc antałek. Kiedy postawił go na blacie wyciągnął korek i wbił kranik. Kiedy wlał do glinianego kufla ciemną zawartość zainkasował należną kwote i wydał reszte. Myśli jakie nachodziły Geralda były tak pogmatwane jak korzenie drzew. Kiedy na górze wszyscy już poszli głęboko spać, on siedział i starał się poukładać wszystko w swojej głowie przy kuflu piwa. Dziwnie smakowało i ostro uderzało w głowe. Nawet nie spostrzegł kiedy przytrafiło mu się przysnąć. Kiedy obudził się zauważył, że jest we wspólnej sali wśród innych. Powoli zaczęli wszyscy wstawać. Pomiędzy szparami w ścianach wpadało słońce jako zapowiedź ciepłego i ładnego dnia. Wszyscy zwrócili się w stronę wyjścia gdzie stał ów staruszek. Jednak dziś wydawał się być inną osobą. Stał wyprostowany i nie mamrotał nić pod nosem, a z uśmiechu pozostało tylko wspomnienie. Groźnie obrzucił każdego swoim wyrazem twarzy i całkowitym niezadowoleniem.
-Wstawać lenie. Ruszać dupska i do roboty panienki
Zanim cokolwiek ktoś zdążył zrobić zaskoczony tą sytuacją, starzec wznowił swoje groźby.
-Niech i tak będzie! Wszyscy zginiecie
W tym momencie starzec wyciągnął rękę przed siebie, w której pojawiła się dziwna czerwona kula wielkości dyni. Kiedy kula znika wokól starca pojawiły się ludzkie szkielety wyposażone w miecze i tarcze tak pordzewiałe i tak stare, że można by wnioskować, że są to szczątki z jakiejś zamierzchłej wojny.
-ZABIĆ ICH!
Szkielety rzuciły się na wszystkich, zaskoczonych sytuacją. Zanim ktokolwiek zdążył coś zrobić i nim padły ciosy na was ze śmiertelnym skutkiem, wszyscy zerwali się ze snu. Nie. To nie był sen. To był koszmar, tak realny i na dodatek który przytrafił się wszystkim. Gerald spostrzegł, że i tym razem jest we wspólnej sali. Po plecach spływa każdemu pot wywierając lekkie drżenie ciała. Za ścianą słychać pogwizdywanie silnego wiatru oraz dudniące krople deszczu o dach zajezdni. Pogoda jak widać wcale się nie zmieniła. Wciąż jest jesienną szarugą. Co jakiś czas słychać jak niesiona wiatrem gałąź zatrzymuje się z impetem o budynek. Zdziwieni i przerażeni spoglądacie po sobie. Jak widać ta zajezdnia lub starzec mają wiele tajemnic, które zaczynają intrygować. Stało się to co każdy postanowił robić w życiu z własnego wyboru lub przymusu. Podróżować przez świat i odkrywać jego tajemnice przed wami.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline