Wątek: Trudna Sprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2008, 20:02   #114
Lotar
 
Lotar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwu
Smile

Ziąb zimowej nocy zastąpiło gorące powietrze w karczmie. Było tam gorąco przez kominek, który stał na środku ściany, która stała naprzeciwko ścian z barem. Ale równie dobrze zaduch mógł spowodować wybuch Snoriiego. Krasnolud rozwścieczył się nie na żarty.
Ochroniarze wyglądali jakby zjedli zęby na swojej profesji to tylko jeden spoglądał niepewnie co zrobi karczmarz. Ten poprawił pas i spojrzał z podejrzliwością na czarodzieja i jego wyciągniętą dłoń. Zapewne zorientował się, że Lilawander jest magiem, a prości ludzie byli zazwyczaj osaczeni przez różne przesądy i mity dotyczące magii.
- Tylko uważaj magiku. Niech ci nie przyjdzie do głowy używanie tych swoich mocy w mojej knajpie. Możesz miotać kulami ognia albo zmieniać ludzi w żaby wszędzie ino nie tutaj. A te srebrniaki mają być prawdziwe. Żeby po godzinie nie rozpłynęły się jak kamfora. – Powiedział karczmarz biorąc od czarodzieja jeden szyling.
Łysy podszedł do beczki, która najwyraźniej ów piwo zawierała. Wziął dwa szklane, litrowe kufle i napełnił je po brzegi. Piwko miało złocisty kolor i posiadało dużą pianę. Po czym podał trunek wędrownym.
- Widzisz krasnoludzie. Nie lepiej tak niż się złościć? – Powiedział spokojnym tonem do Snoriiego jednak nie okazując strachu. – To bedzie na razie 5 miedziaków za jasne piwo. Chcecie resztę czy jeszcze coś podać?
Ledwie skończył mówić, a do karczmy wszedł ochroniarz, który wcześniej wyszedł.
- Mówię ci Rob, ale paskudztwo! Normalnie gość bez skóry, oczu i w ogóle! No rzygać się chce jak się zerknie na niego, a jak jeszcze powąchasz to się można zesrać! Co mam robić?
- Deek mówisz jakbyś pierwszy raz to widział. Zrób to co robimy zwykle. Pożycz wóz ze stajni obok, załaduj trupa na ten wóz tylko dobrze go zamaskuj i wywal do rzeki jak będziesz w porcie. Nie chcesz chyba żeby nam psy nalot przy okazji zrobiły jak przyjdą po ciało?
Deek pobiegł prawdopodobnie wykonać zlecone zadanie.
- Ech urwanie głowy z tym pieprzonym potworem. Gdyby zabijał gdzie indziej, ale on zawsze jakoś blisko musi kogoś ciachnąć. I co zrobić? A ty kolego? Co według ciebie to alkohol? Gorzka, bimber, a może brandy z Bretonki? Jest w czym wybierać. – Stwierdził Rob patrząc na młodszego krasnoluda.
Karczmarz daje Gordowi to co ten sobie zażyczy. Po czym zajmuje się czyszczeniem baru, szklanek i zmiataniem.
- Ej Rob nie poznajesz kumpla? – Rzekł Ashin mając na głowie kaptur do Roba. Światło jakie dawały latarnie i tak pozwalało na dostrzeżenie twarzy assassina.
- A to ty. Już nie ukrywasz się po ostatnim zamachu?
- Słuchaj potrzebuje paru rzeczy pójdziemy na stronę?
- Chwila.
Rob rzucił szmatę na podłogę i obaj poszli tam gdzie była kuchnia. Mijając ochroniarzy, karczmarz szepnął im coś do ucha. Jeden z nich stanął za barem zastępując szefa, a drugi stanął przy drzwiach wejściowych.
 

Ostatnio edytowane przez Lotar : 10-02-2008 o 21:14.
Lotar jest offline