W normalnej sytuacji elf byłby zafascynowany tą zmianą podejścia w wykonaniu Snorriego, wystarczyły dwie srebrne monety, aby krasnolud zaczął z nim normalnie rozmawiać…przynajmniej przez chwilę. Być może elf bardziej przejąłby się tym, że od razu go rozpoznano, tym, że asassin poszedł coś knuć za ich plecami, lub innymi rzeczami – nic jednak co działo się w karczmie w tym momencie nie mogło go wzruszyć. Nic, ale jednocześnie pobladł jak ściana a krasnolud który siedział obok dostrzegł też, że ręce elfa drżą niczym u starego alkoholika. - Jeśli szukasz szalonego i przebiegłego monstrum, które rozpruło tego na zewnątrz to masz okazję, jest w pobliżu – rzucił jedynie na odchodnym, nie przejmując się resztą, którą podał mu karczmarz, niemal wybiegł na zewnątrz by po chwili wrócić z sokołem.
Był to prawie normalny sokół, nie licząc tego, że cień podobnie jak do Lilawandra zdawał się płynąć i otaczać, nie licząc przydługiego dzioba nie chaczykowatego jak u normalnych sokołów tylko wydłużonego i płaskiego, jego pióra były również czarne co raczej wśród sokołów się nie zdarzało. Gdyby tego wszystkiego nie liczyć byłby to całkiem normalny i okazały sokół w sile wieku.
Usiadł na miejscu lecz milczał – zajmował się w tym momencie wyłącznie ptakiem, oglądał czy nie ma zranień a później po prostu głaskał go po piórach z nieobecnym jakby wzrokiem. Towarzysze Lilawandra mogą odnieść wrażenie, że elf głęboko w sobie się zamyślił, jakby tracąc zainteresowanie czymkolwiek co działo się na zewnątrz niego, nawet nie ruszył piwa które wcześniej zamówił a pieniądze – reszta z dwóch srebrnych monet wciąż leżały na blacie o ile ktoś ich do tej pory nie wziął.
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-02-2008 o 23:48.
|