Wątek: Wiara i Honor
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2008, 00:53   #41
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
ZAGAJNIK

Eratel

Postanowiłeś ruszyć, udałeś się więc w stronę ściany tego zagajnika tworzonego przez rząd niskich świerków. Wśród cieni tych drzew czułeś się naprawdę dobrze, czułeś chłód i uwolnienie od tego słonecznego skwaru. Na swojej drodze rozglądałeś się bacznie, ażeby czasem nie zgubić żadnego możliwego śladu Kurhanu. Rozglądając się trafiłeś wzrokiem na Berianda stojącego przy wysokiej sośnie jakieś sto metrów od Ciebie, który zdawało się rozmawiał teraz z grzybami, bądź mrówkami, albo i z ziemią i sprawiało mu to wielką frajdę gdyż był uśmiechnięty...

Beriand

Na zapytanie karła o napitek, odparłeś:
-Mam wodę i mleko... żadnej wódy. A możesz mi coś za to powiedzieć? na przykład czy widziałeś tu gdzieś taki kurhan z grobowcem? Powinien gdzieś być w tym lesie.
- Do stu orków, a dasz mi się napić tej cholernej wody, albo tego stęchłego mleka? - zdenerwowanie tego małego sprawiało, że coraz bardziej chciało Ci się śmiać - Co do grobowców, to jest ich w tym lesie przynajmniej ze dwa tuziny, choć lasek nie należy do dużych. Ongiś była tu wielka bitwa z barbarzyńcami z gór, rycerze Zakonu Kruka z nimi walczyli i stracili tutaj kapitana, to chyba jego grobowca szukasz? Nie żebym czytał w Twoich myślach, po prostu celem podróżnych najczęściej jest właśnie grób kapitana. Chcą się modlić w jego grobie za duchy poległych i takie tam, no wiesz... - właśnie wychodziło na jaw, ze karzeł lubił dużo gadać, ale akurat to mogło się okazać bardzo pomocne... - ale jeśli chcesz trafić do tego grobowca, to będziesz potrzebował przewodnika...myślę, że ci się przydam, mogę cię tam zaprowadzić a po drodze opowiem ci jak to pewnego razu dwóch wielkich, cuchnących orków przerżnęło ze mną cały majątek w kości, co ty na to? - po wypluciu z siebie potoku słów malec wysunął do Ciebie dwie niewielkie dłonie czekając aż położysz w nich bukłak z jakąkolwiek cieczą...

Doren, Karhedryn, Morgul, Alemir

Spotkanie całej czwórki nieźle Was wszystkich zdziwiło, choć tak naprawdę przecież każdy z Was podejrzewał, że prędzej czy później - a w tym przypadku raczej prędzej niż później - się spotkacie w jednym miejscu i byliście tutaj prawie w komplecie, brakowało tylko dwóch towarzyszy. Przez czas jakiś dumaliście i głośno obmawialiście jakby tu zbadać 'właściwości' tegoż przejścia, które właśnie się przed Wami otwarło w samej ziemii, zapewne najprościej byłoby przeczytać pergamin...jednak nikt z Was nie znał run jak przystało na chłopstwo. Po chwili Alemir wpadł na pomysł wrzucenia niewielkiego kamienia w dół, znalazł więc na boku dość okrągły kamień wielkości połowy swojej pięści i lekko rzucił przed siebie...wszyscy nasłuchiwaliście w wielkim skupieniu z ustami rozwartymi szeroko i oczyma utkwionymi gdzieś w gęstwinie leśnej. Tak! Pierwszy dźwięk było słychać w miarę szybko, stuknięcie kamienia o najwyraźniej kamienną posadzkę słychać było jakieś dwie sekundy po rzuceniu kamienia. Oznaczało to, że zeskakiwać tam w dół jest raczej głupotą, ale mając odpowiednią asekurację możnaby dość szybko zejść. Problem stanowiła jedynie ciemność, jednak Morgul pokazałszy, że nie tylko mięśni w nim kupa szybko zdarł kawałek swojej koszuli i nawinął na kawałek solidnej gałęzi zerwanej na świeżo z jednej z pobliskich sosen, potem nawinął szmatę na gałąź i wysmarował żywicą z okaleczonego wcześniej swym sztyletem drzewa (innego sposobu na pozyskanie żywicy w zaszłej sytuacji nie było). Po wykonaniu owych czynności z niepewnością w głosie zapytał:
- - Mota może czym to ustrojstwo zapalić?? tylko mi nie mówta żem koszulę niepotrzebnie stracił....
Doren zaczął przeglądać kieszenie.
- Dałbym głowę uciąć, że powinienem mieć krzesiwo i hubkę....
Tak! Były tam. Głębiej w kieszeni spodni. Miałeś to czego szukałeś, gdy dłoń natrafiła na szorstki kształt już wiedziałeś, że masz przy sobie to czego szukasz, pozostaje tylko rozpalić ogień i podjąć kolejne działania. Zionąca ciemnością przepaść stała teraz przed Wami otworem. Zaraz po rozpaleniu pochodni gdy w Wasze serca wstąpiła radość coś zahuczało, następnie dał się słyszeć dźwięk taki, jak gdyby tysiąc gardeł na raz wydało stłumiony wydech, który jak gdyby przyszedł do Was od zionącej szczeliny a pochodnia natychmiast zgasła. Teraz zrobiło się naprawdę dziwnie, a to co właśnie się stało nie zdawało się być działaniem lekkiego, przyjemnego wiatru leniwie spacerującego między drzewami...
 
Ra6nar jest offline