Wallace siediał i z otwartymi ustami, bezmyślnie patrzył na patyk w jego dłoni. Usłyszał jakiś plusk wody. Odwrócił się twarzą w stronę statku i zobaczył że Samuel płynie szalupą do brzegu. Wstał i podszedł spokojnym krokiem do wody. -Nareszcie!- Powiedział do siebie pełen entuzjazmu.
Dno szalupy otarło się o piasek i zatrzymało. Wallace szybko rzucił wzrokiem po produktach. Między nimi dostrzegł swój plecak. -Mam wszystko co chcieliście. W skrzyniach jest prowiant, solone mięso, ryba i suszone owoce.
Wallace szybko rzucił wzrokiem po produktach. Między nimi dostrzegł swój plecak. -Tam leży Twój plecak. Wydaje mi się, że jest tam wszystko. Pomóżcie mi to przenieść. -Właśnie widze. Dzięki.
Chwycił za worek który był najbliżej i zaniósł do obozowiska. Wrócił do łodzi chwycił za duży zwinięty żagiel. Niósł go pod szałas, gdy w połowie drogi zatrzymał go Edic słowami: -Zaraz wrócą z lasu , będą głodni i wściekli że namiot to tylko szkielet, bierz płótno i zrób z tym porządek ja zajmę się żarciem. Wallace jedynie skiną głową i przyśpieszył kroku. Żucił płótno pod szkieletem i pobiegł po swój plecak. CHwycił go i zbadał jego zawartość. Było w nim wszystko. Jedyne co go nurtowało to to jak Samuel go znalazł. Chwycił plecak w rękę i założył w biegu na ramię. Zatrzymał się pod płótem. Rozwinął je. Dobrze trafił. Był to fok. Inne żagle byłyby za duże, a cięcie ich, jedynie dla tymczasowego szałasu byłoby kompletną bzdurą. Przy Foku były jeszcze nie odwiązane liny. Przeżucił go przez rusztowanie i wyrównał. Materiał przykrył cały szkielet. Wallace przykrył żagiel u dołu sporą ilością piasku.
Róg fałowy foka zawiną do góry i przywiązał do rusztowania pod resztą materiału, aby się nie plątał. Odszedł kilka kroków i spojrzał na szałas. Stwierdził że jest do niczego, lecz nie ma potrzeby robić pałacu z którego się skożysta kilka razy. Odwrócił się do ogniska. Edic wyjmował zawinięte jedzenie. Obok niego stała skrzynia. Wallace chwycił za jej brzeg i przysuną do siebie. Położył na niej swój plecak. Podszedł do Apsu i Fenna i wręczając im porzyczony ekwipunek powiedział: -Dziękuję. Bardzo się przydało.- Uśmiechnął się krótko i usiadł a skrzyni. Otworzył plecak i wyją z niego szczelnie zamknięte racje żywnościowe. -Jeśli komuś byłoby za mało to mam jeszcze to!- powiedział głośno machając prowiantem. |