Rycerz uśmiechnął na słowa kobiety i księdza. Nie miał zamiaru zabijać szczeniaka jedynie dać mu lekcję szermierki. Rozbroić, przydusić i zmusić do poddania. Denerwował go lekko fakt że wszyscy zdawali sie bronić lekkomyślnego chłopaka. Odezwał sie więc w te słowa. -Jak słyszała pani i wszyscy obecni dałem temu panu okazję by przeprosił mnie i rozwiązał sprawę szybko i bez tarć. Sam jednak podjął decyzję i teraz niech poniesie jej konsekwencje. A pojedynek ten chcę stoczyć nie dla rozrywki czy chwały a dla dobra mojego przeciwnika. By następnym razem przemyślał swe działania. Nie wydaje mi się by ta walka zasługiwała aż na miano atrakcji turniejowej. I by uspokoić wszystkich powiem, że jako wyzywając określam rodzaj walki. A będzie to walka do poddania się. I długo nie potrwa. A trochę ruchu po posiłku nie zaszkodzi i dobrze zrobi na trawienie. Tak więc młodzieńcze masz czas do końca wieczerzy na określenie broni w której chcesz się zmierzyć. Potem załatwimy nasza sprawę spokojnie i na uboczu by nie zakłócać nikomu spokoju.
Wygłosiwszy swoją tyradę zasiadł przy stole. -Wasza świątobliwość niech zrobi nam ten zaszczyt i poprowadzi modlitwę.
Zwrócił się do duchownego z miłym uśmiechem. Nie rozumiał o co tyle szumu. Czy Ci ludzie myślą, że mordowanie narwanych młodzików sprawia mu przyjemność? Da szczeniakowi nauczkę, nakarmi wstydem i tym się zadowoli. Giermkowi spojrzeniem dał znać że rozkaz dotyczący przygotowania zbroi jest nadal aktualny po czym zwrócił swoją uwagę na stół i siedzące przy nim persony.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |