Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2008, 13:13   #16
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Post pisany wspólnie z Merillem

O'Connor wypuścił dym ze swojego cygara w stronę baru i popatrzył na trójkę "bohaterów". Problem pomiędzy zawodowcami a bohaterami był jeden ... ci drudzy byli martwi.
-Nie potrzeba nam cywili, kręcących się podczas walki- odpowiedział spokojnie i ponownie popatrzył na szeryfa. "Towarzyszyć? Co oni sobie myśleli,
że to jakiś spacerek albo zabawa? Nie no cholerna wycieczka objazdowo - krajoznawcza ... a po prawej widzimy ogromną maszynę molocha ... proszę schylić głowy, aby ich nie stracić."

-Potrzebujemy jakieś wyrzutni rakiet albo granatnika. Macie tu coś takiego? - zapytał stróża prawa i popatrzył na Pytona, zastanawiał się co kapralowi chodzi w tym momencie po głowie
- Byliście już kiedyś na froncie? - banditos po raz pierwszy zwrócił się do pozostałej trójki. - Widzieliście Piły, jak ćwiartują waszych kolegów, albo jak Jaggernaut rozpieprza pół plutonu, jakby to były plastikowe żołnierzyki... biegaliście kiedyś w oparach toksycznych gazów, z załzawionymi oczami, próbując się przy tym odstrzeliwać Mobiakom? Bo my tak... nie mogę sobie pozwolić, by jakiś... cywil... stanął mi na linii strzału, gdy będę musiał wyłączyć z gry jakiś przerośnięty czajnik bezprzewodowy... - Tim wyciągnął cygaro z ust, przyglądając się reszcie...

Kiedy sierżant marines usłyszał przemowę kumpla uśmiechnął się szeroko. Nie ma to jak obrazowe zaprezentowanie problemu przed którym się znaleźli. Co jak co ale niańczenie cywili nie należało do jego obowiązków, a na pewno nie będzie zajmował się tym w ferworze walki. Kiedy pojawia się jakaś maszynka molocha, nie ma czasu na myślenie co zrobić z kolesiem, który wyskakuje z pukawką na muchy ... oprócz oczywistego puszczenia go na czuja, żeby Moloch zrobił z niego mielonkę.

-Posłuchajcie mojego przyjaciela on dobrze gada, jeżeli chcecie być bohaterami to poszukajcie jakiejś bandy mutasów albo gangerów do rozwalenia. Jeżeli pomylicie się walcząc z nimi macie szansę na ucieczkę, jeżeli pomylicie się walcząc z Molochem to was pochowają ... w pudełku po zapałkach -

-Pudełku... hehe. zebrało Ci się sierżancie na żarty. Będą mieli szczęście jak ich maszyny zabiją. Gorzej jak trafią na Kidnapera... wtedy, bedą się modlić o pudełko na zapałki... - Meks cedził słowa wolno, spoglądając zimno na podróżnych.

Teraz to Irlandczyk zaśmiał się krótko -Timmy to co wraca nie potrafi się modlić, to tylko skorupa dawnego "ja" uwięziona w maszynie ... to taka wyrafinowana tortura. Nie często spotyka się takie rzeczy na froncie, a stąd jest daleka droga. Myślę, że Moloch ma w innych miejscach możliwość zdobycia łatwiejszych "okazów" do swoich eksperymentów. Z drugiej strony, kto wie co siedzi mu w tym jego przerośniętym, autystycznym mózgu ... -

- Racja Alex, ale pamiętasz te mieścinę w południowym Arkansas? Też daleko od Frontu, ale skurwiele wszystkich zabrali... kobiety, mężczyzn, dzieci i starców... Tu może być podobnie.... - hegemończyk znów delektował się cygarem

-Ghost town - dodał spokojnie Nowo Yorczyk -Ale raczej się tak nie stanie, pamiętaj że on lubi się bawić. Do tej pory jacyś ludzie zaczęli by znikać. Przy takim tłumie nie trudno byłoby mu wybrać potrzebne obiekty ... prawie tak jak w tej mieścinie na Florydzie, gdzie ludzie zaczęli opowiadać o duchach ... -

- W sumie racja sierżancie, ale nigdy nie wiadomo co ten metalowy sukinsyn znowu wymyśli... Pamiętasz jak podczas bitwy o Hutę Mattisona, wypuścił na nas Jagernauuty, wyglądające jak Abramsy, myśleliśmy, że to Posterunek przysyła nam z lewego skrzydła posiłki, dopiero jak mało nie przerwali fortyfikacji się zorientowaliśmy...-

-No ale musisz przyznać, że fajnie wtedy wybuchł ... szczególnie jak po wysadzeniu wyleciały z niego batoniki. To było śmieszne i jednocześnie tragiczne ... no, ale to nie zabawa .... przynajmniej większość nie uznała by tego za zabawę. Front to nie miejsce dla cywili. To my tu jesteśmy żołnierzami korpusu marines stanów zjednoczonych i to jest sprawa wojska -

- Nic dodać nic ująć, nawet ten lamus co przed chwilą stąd wybył, wyszedł raczej na nasz widok, niż za przeproszeniem... wasz - kpiący uśmiech na twarzy kaprala mówił wszystko.

Uznając tą sprawę za załatwioną Alexander odwrócił się do szeryfa
-To jak znajdzie się trochę ciężkiego sprzętu?-
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline