Na widok wyciągniętej ręki Ascaritha, Adolaanan uśmiechnął się. Odwzajemnił gest, wyciągając swoją rękę, a następnie uścisnął przyjaźnie dłoń Ascaritha.
- Jestem tylko półdemonem. W moich żyłach płynie krew w połowie ludzka, w połowie demoniczna. Jednak moja dusza jest dobra. Półdemony często oceniane są po pozorach, gdyż większa ich część jest zła. Jednak trafiają się nieliczni, w których przeważa niedemoniczny pierwiastek.
Uśmiechnął się przyjaźnie, tym razem obrócił się w stronę Sabriel mówiąc:
- Zatrzymaj złoto. My Czarni Strażnicy nie możemy przyjmować zapłaty, tym bardziej za walkę z demonami. To jest, bowiem nasz obowiązek. Nie mogę złamać reguł rządzących moim bractwem.
Jego gest wyraźnie wskazywał, że nie przyjmie mieszka wypchanego pieniędzmi.
Następnie uniósł lewą rękę na wysokość twarzy, palce wskazujący i środkowy trzymał wyprostowane, pozostałe zgięte do wnętrza dłoni: czyniąc ten gest wypowiedział krótkie słowa:
- “Sicut feles in nocte” *
Po wypowiedzeniu tych słów, jego oczy zaszły krwią. Przez chwilę Adolaanan nie poruszał się, po czym zamknął powieki. Kiedy otworzył je po chwili jego źrenice przybrały kształt źrenic kota.
- No teraz można ruszać! – zakrzyknął raźnie wskakując w portal…
(* Sicut feles in nocte – [niczym kot nocą], do GM: oczywiście chodzi o czar widzenia w ciemności, kto wie co czeka za drugą stroną) |