Nico Castelano
Odpaliwszy papierosa panny Review, Nico sam poczęstował się z pudełka leżącego na trzymanej przez kelnera tacy. Wypuszczając kłąb dymu zwrócił uwagę na mężczyznę, który właśnie w jakże uprzejmy sposób powitał ich. Jego zdaniem zbyt uprzejmy. Wiliam Moorhous. Uścisnął jego dłoń. Zdążył jeszcze sięgnąć po kieliszek wina dla siebie i podziękował lekkim skinieniem głowy kelnerowi.
Zmierzył mężczyznę uważnie. Facet wyglądał zupełnie zwyczajnie, ale nie można mu było zarzucić braku gustu czy manier. Takie przynajmniej sprawiał wrażenie. Ale w tym miejscu Nico nie ufał nikomu. Nie po to tutaj był aby zawierać przyjaźnie. Tym niemniej nie chciał być nieuprzejmy wobec nieznajomego.
- Miło pana poznać - powiedział - Niccolo Castelano. Miło z pana strony, nowicjuszom zapewne niełatwo jest od razu się zaaklimatyzować w tym towarzystwie - uśmiechnął się lekko - Zwłaszcza, że ten Zakon to zdaje się dosyć szczególne środowisko.
Zaciągnął się ponownie papierosem i zerknął dyskretnie na pannę Review. Widział jak rzuciła okiem na pozostałych gości na sali. Być może i ona miała nadzieję znaleźć tu Calla. Nico omiótł pobieżnie wzrokiem salę. Ciekawiło go czy Edward gdzieś tam na nich czeka. A może domyślili się, że zaczął szukać sposobu na wyrwanie się z Zakonu? Cóż, niebawem na pewno kilka spraw się rozjaśni. Może rozmowa z Wiliamem okaże się owocna.
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |