Zdyszany Gerwand spoglądał swymi, jakby to ując, 'dziwnymi' oczyma w blat stołu jednocześnie opierając się na nim. Zmęczony skwarem i duchotą panującą w karczmie spojrzał na swój medalion. Wiedział, że coś się święci. Głowa wilka wibrowała coraz to mocniej. Gerwand nie zwrócił uwagi w kierunku chłopca, wyraźnie coś ogłaszającego. Po chwili, gdy wibracje medalionu mogli zauważyc już inni członkowie drużyny, odsunął krzesło od stołu i spokojnie czekł na rozwój sytuacji. Chwilę potem w miejscu, gdzie stał chłopiec, w mgnieniu oka pojawiła się Wyverna. -Zabijamy. Ale bez zamieszania bo jeszcze więcej osób zginie- usłyszał ze słów jednego ze swoich towarzyszy. Wkrótce od stołu wstał także wampir, który podniecony wybiegł z karczmy. Wiedźmin powoli wstał od stołu i ruszył w kierunku ściany budynku. Wyciągnowszy swój srebrny miecz maszerował dalej w kierunku ściany, co mogło wydawac się dziwne dla jego towarzyszy. Jednak po chwili Gerwand wyciągnął rękę i posłał w kierunku ściany duży strumień energii, który bez problemu mógł zniszczyc stertę głazów leżących na drodze wiedźmina. Tak, to był słynny wiedźmiński znak Aard. -Siedzimy, czy idziemy?- spytał, a raczej stwierdził Gerwand odwracając głowę w kierunku towarzyszy.
Ostatnio edytowane przez Mattheus : 21-02-2008 o 17:33.
|