Helmut delektował się piwem. Tylko ten trunek dawał ukojenie w tej duchocie. Na stole stały 3 jego kufle. Kończył właśnie drugi kufel, gdy nagle do karczmy wpadła wyverna. Wśród ogólnego zamieszania i tłoku, Helmut dopił resztkę z kufla i chwycił w dłoń kolejny, jeszcze nie naruszony. Walka walką, jednak szkoda byłoby zmarnować cenne krople. Stanął na ławie, na której jeszcze przed chwilą siedział, drugą nogę kładąc na krawędzi stołu i przechylił ostro kufel. Mała strużka złocistego płynu poleciała mu po brodzie. Wunderman obserwował kontem oka swych towarzyszy. Widział, jak Kazimierz chwyta kostur w dłonie, Argor ładował kuszę, a Gerward robił dziurę w ścianie. Christianus jak zwykle lał w portki ze strachu, nie wiedząc co ma zrobić. Wtem odezwał się Gerward: -Siedzimy, czy idziemy?
Helmuta nie trzeba było dwa razy pytać. Ruszył szybko w kierunku przejścia, nawet na moment nie przestawając pić piwa. Tylko na chwilę odsunął usta od kufla, mówiąc: -Nie wiem jak wy, ale ja idę.
Przebiegł przez otwór zmierzając w stronę Smoka. |