Gerwand spokojnie wyjął miecz z czaszki wyverny. Spojrzał ostatni raz kątem oka na swoją ofiarę po czym ruszył w kierunku leżącego nieopodal na ziemi swojego srebrnego miecza. Zwrócił także uwagę na odlatujące w kierunku gór. "Dziwne, skąd to cholerstwo się tu wzięło?"- pomyślał. Chwycił wbity w ziemię srebrny miecz po czym umieścił go na plecach skrzyżowanego razem z jego stalowym mieczem pokrytym krwią bestii. Odwrócił się w kierunku towarzyszy i krzyknął donośnie: -Kto nie żyje niech się odezwie, żeby żywego czasem nie zakopac!
Podszedł ponownie do swojej ofiary, po czym wyciągnął z pochwy umieszczonej na łydce sztylet. Chwycił mocno żądło wyverny po czym zdecytowanym cięciem odciął je i wzniósł w kierunku słońca. Po dokładnych oględzinach stwierdził, że to rodzaj wyverny jadowitej. Z żądłem w ręku ruszył w kierunku "smoka". |