-Guten strzał. - odezwał się sam do siebie. Bitwa była zakończona, więc należało przeszukać plac boju. Widział, jak Gerward wyrwał żądło i szedł ku Smokowi. -No i co tu Białowłosy idziesz? - odezwał się do Gerwarda. - Weź powyrywaj wszystkim zębiska i poodcinaj pazury. Na pewno znajdzie się na to jakiś kupiec. Może wtedy zarobimy na posiłek lub dwa.
Odezwał się do reszty: -Wy też się nie leńcie i poszukajcie, może się coś u zabitych trafi cennego. Mam w Smoku schowek, jeszcze za starych czasów, gdy gorzałkę we Włoszech szmuglowałem. Aż dziw bierze, że oni tam jedynie wińsko chlają. Piwo słabo lubią, a gorzały nie na widzą. W każdym razie, gdy wojskowi będą nas przeszukiwać, to nic nie znajdą.
Sam posadził Smoka na ziemi, zszedł z niego, wykorzystując swoją strzelbę jako laskę i począł przeszukiwać teren. Przeszukał pierwsze zwłoki, lecz znalazł tylko wykrzywiony miecz. "Schlecht. Takiego badziewia nikt nie kupi" - powiedział sam do siebie. Przy kolejnych zwłokach znalazł jedynie kawałek kiełbasy. Zjadł go ze smakiem, głośno mlaszcząc. Wtem zauważył konającego. Podbiegł do niego wołąjąc: -Chłopaki mamy umierającego.
Wyciągnął pergamin z ręki i przyjrzał mu się bacznie. |