Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2008, 17:29   #2
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Jestem w trakcie lektury książeczki "Staropolskie obyczaje w XVI-XVII w" (dzięki Adr ), więc mogę się pochwalić znajomością kilku smaczków

W XVI i XVII wieku szlachcie bliżej było do chłopów, niźli do mieszczan, a to ze względu na wiejski tryb życia, mimo zdawać by się mogło ogromnej przepaści między nimi. Mieszczan, szczególnie kupców, nie lubiono bardzo, z resztą z wzajemnością. Walkę z nimi zaś prowadzono głównie... piórem! Powstawały na pęczki żarty, obraźliwe wierszyki, zagadki z odpowiedziami, całe fragmenty traktatów etc.

"Kupiec mitręgą żywiąc, zapominać musi o prawdzie i wierze. [...] Sposób onych rzemiosł taki jest, iż one sprośne a smrodliwe są."

"Wierz mi, iż to nie głupiec,
Co go to zowią pan kupiec;
Przyczyni ten sobie wagi
I łokciem rozciąga szragi."



Nie zawsze konkury i prośba szlachcica o rękę odpowiedniej panny były tak proste i bezproblemowe, jak to było pokazane w "Ogniem i mieczem" Kojarzeniem odpowiednich par zajmowali się profesjonalni, lub nieco mniej profesjonalni swatowie - rodzina, sąsiedzi, przyjaciele. Problem pojawiał się wówczas, gdy w tym samym czasie pojawiało się kilku swatów, prezentujących wdzięki kilku kandydatek dla jednego mężczyzny. Swoje wspomnienia w tym względzie spisał Pasek:

"Chciał mię tedy wojewoda żenić z Radoszowską, a Śladkowski zaś, chorąży natenczas rawski, potem kasztelan sochaczowski, gwałtem mię ciągnął do panny Śladkowskiej, dziedziczki i jedynaczki, która miała wieś Bożą Wolą nazywaną w ziemi sochaczowskiej, bez najmniejszego długu, za którą wieś dał był ojciec jej 70 000 [...] Obadwa tedy psowali mi do owych konkurencyj fantazyją. Śladkowski na tamtę powiedał, że matkę miała swawolną występnicę, żeby i sama taka consequenter nie była; wojewoda zaś na Śladkowską powiedał in haec verba: Cóż to, choć ma siedemdziesiąt tysięcy, kiedy sama panna ma niektóre vitia, et praecipue zła jako jaszczurka i bez mała nie podpija, [...] Już tedy mię obadwa z oka nie spuścili; jak mię tedy zachwycili, musiałem i po trzech, i czterech niedziel mieszkać u nich, jak mię który zachwycił."

Finał tej sprawy był taki, że wielce zmęczony pan Pasek takimi konkurami, udał się z kolei z jeszcze innym swatem do pewnej wdówki. Okazało się, że i ona była bardzo zdeterminowana - jeszcze tego samego dnia oboje byli "po słowie"
 

Ostatnio edytowane przez Milly : 24-02-2008 o 17:33.
Milly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem