Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2008, 21:36   #5
DrHyde
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Podporucznik Marti Wolf

Marti usiadł wygodnie i starał się słuchać nieco przydługiego wstępu Majora i dosyć oczywistego planu jaki przedstawił. Kapelusz boonie leżał obok kubka ohydnej kawy, która miała pobudzić mózg Juniora do działania. Podporucznik jednak trochę przysypiał. Wczoraj impreza pożegnalna, którą zgotowali chłopcy z irackiej bazie była przednia. Do tej pory odczuwalne są efekty uboczne. Przylot na ostatnią chwilę na spotkanie, to też był zły pomysł. Marti spojrzał w czarną kawę i zobaczył drobinki piasku pływające po czarnej powierzchni napoju.

- Wszędzie piasek… Przydało by się umyć…
-Pomyślał

Lekko przyniszczony mundur United States Marine Corps, pokryty kurzem wyraźnie wyróżniał się z reszty. Większość raczej zadbała chociaż o poranną higienę. Niestety Marti nie miał tego szczęścia. Prześledził na co dzień bystrymi zielonymi oczyma po pomieszczeniu w poszukiwaniu popielniczki. Niestety jego mętny aktualnie wzrok i nie spostrzegł nic interesującego, co mogło by chociaż posłużyć za popielniczkę.

Gdy Major skończył Marti starał się ożywić i skoncentrować na zadawaniu pytań. Niestety nasz Indiana Jones i pyszałkowaty anglik wtrącili wcześniej swoje pięć centów. Marti z niedowierzaniem popatrzył na podporucznika Straffeya i błyskawicznie powiedział z oburzeniem w głosie.

- Podporuczniku Straffey zapewniam, że pańskie cztery litery wylądują w całości na tej wyspie. Ma pan słowo pierwszego pilota czyli moje. Myślałem, że odwaga to atut brytyjskiego wojska.


Marti zaśmiał się w sobie, lekko jedynie uzewnętrzniając uśmiech. Teraz lekko oprzytomniał i podniósł kubek kawy zniszczoną dłonią. Wziął łyka i skrzywił się jak po szklance mocnej whisky. Spojrzał na Kenta.

- Generalnie wydaje mi się, że Pan Kent ma rację. Ja mam nas tam zabrać i sprowadzić, ewentualnie skopać tyłek jakichś zielonych przybyszy. Wszyscy chyba wiemy od czego jesteśmy i co mamy robić.

W tym momencie sierżant Lane zabrał głos. Seria pytań. Bardzo mądrych pytań ze strony sierżanta. Marti spojrzał z zaciekawieniem w kierunku Majora.

- Majorze Ja też mam istotne pytania. Na początek mam nadzieję, że moje cygara nie zostaną oznaczone znakiem „szkodliwe”. – Uśmiechnął się pod nosem. - Zauważyłem małe niedopatrzenie w planie. Wszystko pięknie ładnie, ale jeśli helikopter zawiedzie i radioodbiornik też? Co wtedy? Jeszcze jedno bardzo ważne pytanie…

Marti wyciągnął z kieszonki niedopalony kawałek cygara i czarna zapalniczkę U.S. Marines.



- Czy tu wolno palić Majorze?
 

Ostatnio edytowane przez DrHyde : 25-03-2008 o 19:16.
DrHyde jest offline