Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2008, 00:29   #6
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Kiedy major wszedł do sali Kate podniosła się z krzesła, wyprostowała na baczność i zasalutowała. W zasadzie wszelkie formalności wypełniła poprawnie ale wprawne oko mogłoby zauważyć niepotrzebną opieszałość i lekką niedbałość jej ruchów, jakby oddawanie honorów wyższemu rangą przychodziła jej z niechęcią.
Gdy major dał znak ręką, że mogą spocząć z ulgą opadła na krzesło. Siedziała lekko przygarbiona, z rękami splecionymi na piersiach. Była jeszcze dość młodą i całkiem atrakcyjną kobietą ale wiało od niej nieprzyjemnym chłodem. Twarz wykrzywiał delikatny, ledwo zauważalny grymas arogancji i pewności siebie. Słów majora słuchała nieszczególnie uważnie wodząc od czasu do czasu wzrokiem po zgromadzonych w sali osobach. Sporadycznie przygryzała nerwowo dolną wargę jakby była zniecierpliwiona, że odprawa trwa tak długo.

Major przedstawiał kolejnych członków zespołu i zdała sobie sprawę, że jest w tym towarzystwie najniższa stopniem. Skrzywiła się z niesmakiem. Trzeba się będzie prężyć na baczność i grzecznie salutować – pomyślała.
Wciąż miała problem z poszanowaniem hierarchii władzy. Pewnie dlatego nadal nie mogła wyżej awansować, a teraz znalazła się tutaj, wśród bandy ważniaków – wprost na samym dnie łańcucha pokarmowego. Poczuła się jak płotka wrzucona do akwarium pełnego rekinów.
Cholera Kate, lepiej bądź grzeczna i po prostu wykonuj rozkazy – skarciła się w myślach. – I żebyś tylko nie zapomniała trzymać swój temperament na krótkiej smyczy. Jeśli następnym razem staniesz przed komisją dyscyplinarną nic ci już nie pomoże dziecino. Jesteś pod lupą i jeśli na tej misji podwinie ci się noga zrzucą cię z tych cholernych schodów na samo dno. A z stamtąd nie ma powrotu. - Lubiła mówić do siebie w myślach. Często tak robiła. Czasem dawała samej sobie dobre rady, czasem się zwymyślała albo podtrzymywała na duchu. Głupi nawyk ale przynajmniej kontrolowała się aby nie mówić do siebie na głos. Nie potrzeba aby przylgnęła do niej dodatkowo opinia dziwaka.

- Jeszcze jakieś pytania? - zakończył major O’hrurga.
A potem posypał się grad pytań. Pierwszy odezwał się Kent. Facet wyglądał co najmniej dziwnie ale nie robił negatywnego wrażenia co dla Kate zdawało się już być ogromną zaletą. Skąd armia w ogóle wynajduje takich ludzi?- zmarszczyła czoło bacznie mu się przyglądając.
Drugi w kolejce był Anglik, ze swoim śmiesznym akcentem i manią wyższości. Wymądrzał się jakby próbował zagarnąć tytuł osobnika alfa i zachowywał się przy tym jak pilny uczniak, który chce się przypodobać nauczycielowi.
- Majorze, plan zdaje się być niemal doskonały, pochwalam świetne przygotowania amerykańskiej armii, która przyjęła nas najpierw naprawdę znakomicie... -bla, bla, bla. Najlepiej niech od razu się wypnie i da majorowi wazelinę. Co za upierdliwy facet – przemknęło jej przez myśl.- I jeszcze bębni namiętnie w ten swój tajemniczy, skórzany notesik. Bóg jeden wie jakie komentarze tam wypisuje. Kate niezmiernie irytował ten stukot, nie pozwalał jej się skupić.
Do Lane'a nie mogła się doczepić choć usilnie starała się znaleźć dziurę w całym. Zadał rzeczowe, zasadnicze pytanie, które w dodatku ją samą także interesowało. Oszczędny, konkretny człowiek.
Kiedy odezwał się Wolf znów zagryzła wargę. Był pierwszym pilotem, w dodatku młodszym od niej samej i już zdążył dorobić się stopnia podporucznika. Trochę jej to uwłaczało. I do tego był przystojny i całkiem zabawny. Wystarczająco dużo powodów aby trzymać się od niego z daleka.

Kate nie widziała potrzeby zadawania pytań. Do samej misji podchodziła sceptycznie. Skoro w tym rejonie zaginęło bez wieści tak wielu ludzi, włączając w to cały oddział Marines dlaczego z nimi miałoby być inaczej? Jeśli coś tam się dzieje to czy 10 osób będzie w stanie temu sprostać skoro tylu przed nami nie dało rady? - pomyślała. Ale tak naprawdę Kate niewiele interesowało powodzenie samej misji. Chciała trafić na tą przeklętą wyspę z własnych egoistycznych pobudek i dzięki bogu major ją przyjął, choć jak się zdawało nie krył wątpliwości.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 26-02-2008 o 00:33.
liliel jest offline