Jak dla mnie za szybko to wszystko się stało-Pomyślał Artemis- Najpierw Mag pada martwy za nim jeszcze dobrze wszedł do karczmy.. Zaraz potem od razu ktoś się drze i zjawiają się strażnicy?? Nie podoba mi się to... To jakiś cholerny podstęp!!! I nici z "łatwego zarobku"!!!! Szlak....
Miecz zabrzęczał dziko, gdy Artemis wyciągnął go szykując się na walkę ze strażnikami. Bastard leżał dobrze w rękach. Artemis popatrzył na grupkę strażników oraz swoich.. Ocenił szanse walki...
- To, co? Zabawimy się teraz w herosów i będziemy ścigać tego mordercę, czy dowiemy się, co to za "towar", czy odpuścimy sobie? - Rzekł jakiś bogato odziany Elf.
- Nie wiem jak wy.... Ale ja myślę żeby na razie wyjść z Karczmy!!! Możemy myśleć później.... Niestety cholerny Los złączył nas, pechowo, więc siedzimy po wasze szpiczaste uszy w bagnie!!!- Powiedział sarkastycznie Wojownik do stojącej koło niego poszukiwaczy przygód. Drażniła go zbyt duża liczba Elfów stojąca koło niego.... Z reszta wszystko go drażniło.... Nawet nie ma się jak ukryć!!! Podróżując z grupą paskudnych i dumnych drzewołazów rzucających się w oczy!!!!
Artemis nie był zadowolony... Był głupi, ze tutaj przyszedł, teraz żałował. Jednak ne miał już wyjścia. Było za późno. Pozostało już tylko działać. Z mieczem w ręku i wyzywającą postawą stanął naprzeciw strażników.
__________________ Śmierć uśmiecha się do każdego z nas. Jedyne co możemy zrobić, to uśmiechnąć się do niej... |