Na nadspodziewanie pozytywną dla burmistrza reakcję Goruna, oczy burmistrza roznieciły się nieco dziwnym, przebiegłym blaskiem...albo tylko tak się zdawało zgromadzonym. Następnie nie do końca dobrze maskując zdenerwowanie i zniecierpliwienie, wysłuchał zdania pozostałych. Odczekał chwilę (niedostatecznie długą, by Salazarowi nie wydało się, że chce w ten sposób spotęgować efekt), po czym przemówił (Marjan i Salazar wyczuli w jego głosie nieudolnie maskowane zdenerwowanie):
- Elf i krasnolud pomogą bez chwili wahania naszemu miastu, wspaniale! Czemu jednak ludzie wydają się niezdecydowani w chwili, gdy inne rasy skłonne są do bezwarunkowych poświęceń? Ale dobrze, rozumiem. Każdy ma prawo zwątpić, gdy przeszkody wydają się zbyt wysokie...
Odczekał i rozejrzał się po zgromadzonych, aby sprawdzić, jaki efekt odniosła jego przemowa. Wreszcie wstał z krzesła i kontynuował:
- Co wiemy o sekcie? Dobrze powiem Wam co wiemy, choć nie jest to dużo - w tonie jego głosu zabrzmiało coś dziwnego - Otóż jest to samozwańczy odłam kultu Bynea. Kultyści to głównie kapłani, czarodzieje i łotrzykowie, o ile wiem, brak tak dobrych nekromantów, czy wojowników. Wiemy też, że ich siedziba mieści się gdzieś w lesie, na południe od miasta. Niestety nic więcej nie wiemy.
W każdym razie, aby rozwiać Wasze wątpliwości - oto zaliczka.
W tym momencie burmistrz rzucił do Goruna sakiewkę ze złotem, obserwując reakcję zgromadzonych.
- Daję Wam też listy żelazne, żaden strażnik w mieście nie zagrodzi Wam drogi do Domu Rady Miasta, czy bramy.
Ostatnio edytowane przez Only The Shadow : 27-02-2008 o 22:07.
|