Dążenia Marjana wydały mi się całkiem w porządku. W sumie wykonujemy czarną robotę, to i łupy muszą być.- myślę i uśmiecham się pod nosem.
Deklarację krasnoluda przyjmuję z pewną dozą zdumienia. Krasnolud i nie chwali się swoimi umiejętnościami?
Informacje burmistrza wcale mnie nie dziwią. Władający magią i mi podobni. Wspaniale.- stwierdzam w myślach z ironią, a zaraz odzywam się na głos.
"-Dziękujemy ci Panie za twą hojność i zaufanie, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi w sprawie łupów."
Po tych słowach podchodzę bliżej biurka z założonymi za plecy rękoma i przyglądam się listom żelaznym, a kątem oka sakiewce.
Po słowach krasnoluda w myślach: Ten to potrafi postawić sprawę jasno. i uśmiecham się kątem warg, by zaraz przemówić na głos.
"-Właśnie szanowny elfie. Nie chcemy abyś poczuwał się jako lider." Używam spostrzegawczości, aby ocenić ile może być pieniędzy w sakiewce, a przemawiając do elfa próbuję go zastraszyć tak żeby nie był już taki pewny siebie.
__________________ Oto pięść moja. Zna ją świata ćwierć...
Kto ją ujrzy, ujrzy swoją... śmierć... GG: 953253
Ostatnio edytowane przez Salazar : 27-02-2008 o 22:25.
|