Mike wszedł na parking. Stało tu sporo samochodów. Po chwili wahania wybrał ciemnozielony samochód. Jeśli był otwarty to wsiadł i poszukał kluczyki, jeśli nie to otworzył szybę ramieniem cyberręki i spiął go na krótko. Gdy John wsiadł Mike wysłuchał go uważnie. -Zrobimy tak, Ty mi pomożesz w zabiciu pewnej dwójki. Widziałeś ich w budynku Organizacji elf i młoda dziewczyna. Z tyłu masz ich akta.
Pokazał kciukiem na wcześniej rzucona na tylne siedzenie akta. -Będziesz mnie osłaniał, zabicie ich nie powinno być trudne. Jeśli chodzi o sposób akcji to chcę ich zabić osobiście, tylko tyle. Zabijemy ich a potem rozwalimy tego demona. Między akcjami dostaniesz adres doktorka, który zrobił mi rękę. Powinien dać radę uporać się z Twoim wybuchowym problemem. Pasuje? Jak tak to odpowiedz na jeszcze jedno pytanie, czy znasz dobrego handlarza bronią?
Młody zabójca sam zaczął w myślach szukać adresów takowych. Szczególnie interesowali go Ci nie powiązani z Organizacją.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |