Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2008, 20:28   #24
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
*Obserwowani? Jeszcze mi jakąś herbatkę dają? Czy ich powaliło? Na wszystkich czterech bogów chaosu, żeby was tak Nurgle zaraził jakimś świństwem, żeby wam się rozkład ciała dokonał w czasie podróży, żeby wam...*
-Panowie elfowie, nie jestem uzależniony od mandragory, gdybyście porządniej szpiegowali, to i taka informacja by wam nie umknęła. Nie to jednak jest w tej chwili ważne. Każecie mi zażywać jakieś niewypróbowane świństwo, o którego skutkach nie mam pojęcia?
Mówił niezwykle spokojnie, jakby już nie był wściekły czy też poirytowany, jak chwilę temu.
Zmierzył wzrokiem elfa, oceniając, czy byłby w stanie skrócić go o głowę. Możliwe, że tak, ale zapewne reszta nie pozostałaby dłużna.
Wziął paczuszkę i schował do szerokiej kieszeni płaszcza.
*A Tobie, czarciskury, nie daruję. Jeśli jeszcze raz tak bezczelnie się do mnie odniesiesz, to pożałujesz tego, żeś zawitał na te ziemie...*

Leonard podszedł do łóżka, na którym niedawno jeszcze leżał, coraz bardziej się trząsł. Wziął tarczę, kuszę i zaczepił je do podróżnego pasa, który służył do mocowania tychże elementów oręża. Przez dłuższą chwilę szukał kołczanu, by wreszcie wyciągnąć go spod łóżka.
*Nie mam bełtów...*

Gdy już miał wyjść, zatrzymał go głos elfa, który najwyraźniej chciał coś jeszcze przekazać.
*Sami się, pedały, szlajajcie po krainach. Jakbym nic innego nie miał do roboty. Ekstra sobie każę za to dopłacić, za darmo można tylko w ryja dostać, a to też nie zawsze.
Jeszcze każe nam zniszczyć tego, kto powoduje zniszczenie... Jasne, samobójcą nie jestem. Pewnie wszyscy myślą, że z mózgu został mi się mały orzeszek, bo reszta wyparowała od dymu mandragory... Jak tak bardzo chcą, niech się rzucają na Khorne'a czy Tzeentcha z toporkiem i garścią kamieni, ja wtedy będę jak najdalej się dało.*


Kiedy przemawiał trzeci z elfów, Leonard szeroko się uśmiechnął.
*Nareszcie coś sensownego. Tylko czy dadzą mi konia, czy mam jechać na wozie? Wino, piwo, ble. Mogli dać coś sensowniejszego, tym się będę uwalał przez godziny, a gdyby tak smoczego kwiatu nakładli, albo Hohlandzkiego ziela, to by mieli moje i podziękowania.*
Elf wręczył mapę i pierścień Abrahimowi, okraszając to kilkoma zdaniami.
*Na bogów! Tfu! Co za idioci! Chcą na nas ich uwagę skupić, kiedy będziemy w podróży zapewne. Pewnie coś knują, spiskowcy z natury. Czy ta czarna gęba będzie na tyle rozsądna, żeby nie nadużywać tego przedmiotu? Niech sobie, do cholery, narysuje tę mapę na kartce, a nie będzie moc chaosu na nas zbierał! Gdzie się podziały czasy, gdy jeszcze normalne mapy były, a nie te magiczne systemy nawigacji? To prowadzi do patologii społecznej...*

Gdy elfowie wyznaczyli na dowództwo, przewodnika i inne bzdury, Leonard nie mógł uwierzyć, jakie idiotyzmy wygadują szpiczastouszy.
-Los świata leży w naszych rękach? To ja niby mam strawiony umysł? Nie puknęliście się czasem zbyt wiele razy o jakieś gałęzie w tym waszym obleśnym lesie? - wypowiedział niemal jednym tchem, musiał zaczerpnąć powietrza – Porąbało was doszczętnie?
Przy ostatnim zwrocie, uśmiech zniknął z jego ust. Nie bawiła go powaga sytuacji, jaką utrzymują elfy. Uważał ich za totalnych idiotów, którzy nie wiedzą, z czym igrają.
Poważnie wnerwiony, wyszedł z sali i poszedł jak najszybciej umiał do stajni. Nie było trudno jej znaleźć, gdyż krasnolud, po odegraniu sceny, pobiegł w jej kierunku.
*Ja jestem nienormalny?*
 

Ostatnio edytowane przez Marchosias : 05-03-2008 o 22:27. Powód: zmiana planów, atak Gilesa