Mike dostrzegł kątem oka otwierające się wejście i zarys nowego pomieszczenia - nareszcie - pomyślał, jednak ani myślał ruszyć do ucieczki, pomału, mozolnie wycofywał się wciąż trzymając bota w rękach starając się przy tym aby lasery trafiały inne roboty, a przynajmniej żeby nie trafiały przeciwników. W końcu, gdy doszedł do ściany oparł się o nią plecami, stanął pewnie na nogach, stopami zaparł się o podłogę i osłaniał tak towarzyszy próbując utrzymać w ręku szarpiącą się coraz bardziej dronę. W końcu gdy zobaczył że ostatni z marines są za drzwiami (lub w momencie gdy w pomieszczeniu zrobiło się za gorąco, a co mi tam
) trzepnął z całej siły botem o ścianę i rzucił się szczupakiem do bezpiecznego -miejmy nadzieję - pomieszczenie.