Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2008, 22:24   #28
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
-Ruszamy, czy będziecie się tak opieprzać?
Gdy szedł w stronę wozu, odezwał się do czarnego człowieka
-Abrahim, nie nadużywaj tej mapy. Droga nie powinna być trudna, krasnolud ją zna, sam papier wystarczy – zamyślił się na moment – Te elfy mają nas za skończonych debili, którzy nie potrafią z mapy korzystać. Nie zawiedź drużyny – słowo „drużyny” wypowiedział z sarkastycznym akcentem – I nie sprowadź na nas jakiegoś plugastwa tym pierścieniem.
*Jakbyś sam jednym nie był*

Niespodziewanie, Giles zaczął coś mówić i wyraźnie szykował się do ataku na Leonarda. Gdy Santiego wbiegł pomiędzy nich, dało to Constantinowi czas na dobycie miecz i ściągnięcie tarczy z pleców
-Jeśli masz jakiś problem, to lepiej rozwiąż go tutaj, bo w drodze nie będzie na to czasu.
Zaczął okrężnie obchodzić rycerza. Szykował się do ataku, wprawny fechmistrz mógł to dojrzeć w sposobie trzymania miecza.
*Podbiegaj, arystokratyczny idioto*
Leonard był gotów na przyjęcie ciosu na tarczę, by następnie uderzyć nią rywala i zaatakować mieczem. Pchnięcie jak najsilniejsze, chciał spróbować przebić skórznię wraz s kolczugą. Jeśli to nie podziała, to przynajmniej odepchnie przeciwnika.
Czuł się dosyć komfortowo, dzięki kolczudze, która mogła go ochronić przed ciosem broni ciętej. Nie było jej widać spod płaszcza, który zdążył zapiąć. Miał nadzieję, że Giles nie zwrócił na nią uwagi, gdy byli jeszcze w sali sypialnianej.
Uścisk miał pewny, jednak przeciwnik nietęgi i co najgorsze, doświadczony.

-Przemyśl to jeszcze raz. Jeśli Cię to obchodzi, nie obraziłem twojej Pani Jeziora, nie umyślnie. Możemy uniknąć zbędnego, w moim mniemaniu, rozlewu krwi. Decyduj.