Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2008, 23:13   #27
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Mischelle

W końcu ta pieprzona baza. Ten piach wchodzi mi już w... - myślała latynoska. Żałowała teraz, że nie wzięła ze sobą skóry. No cóż... Kto by pomyślał, że zaraz po opuszczeniu miasta rozszaleje się mała burza piaskowa. Gdy razem z Coyote zbliżyli się do "siedziby" Podków zauważono ich. Jakiś gość krzyczał by otworzyć bramę za co Mischelle była mu już z góry wdzięczna. Przynajmniej nas wpuszczą. Tam musi mniej wiać. Istotnie, prowizoryczne ogrodzenie z desek i blachy dawały jakąś ochronę przed wiatrem niosącym piasek. Gdy zamknięto bramę kobieta poczuła się trochę zagrożona. Instynktownie położyła rękę na broni rozglądając sie uważnie. Zza pleców ten sam głos który wcześniej nakazał otworzyć bramę pytał teraz o cel wizyty. Rodriguez szybko odwróciła się w jego stronę. Gość w czarnych okularach i chuście zahaczającej o nos i usta. Ubrany był w skórzany płaszcz. Meksykanka już chciała odpowiadać na zadane pytanie, lecz facet uprzedził ją. Tym razem pytał o usługi... Oczywiście... Za parę gambli mogę Ci conieco odstrzelić... No dobra dla Ciebie to będzie za free - myślała. Nie chciała tego powiedzieć na głos, gdyż miała na uwadze dobro swojego samochodu. Moje auto - przypomniała sobie - mam nadzieję że Sid ma go na oku. Mischelle nie chciała gadać z tym typkiem odwróciła się i zaczęła czytać napisy na budynkach. Tawerna, Magazyn, Szef... Właśnie z tego budynku wyszedł mężczyzna, który według mniemania "faceta w czerni" był szefem. Ciekawe czy każdy mięśniak musi mieć pusto w głowie? No cóż, zaraz zobaczymy - myślała gdy szef zaczął machać ręką by podeszli. Chwilę później znajdowali się już przy nim. Rodriguez przemówiła pierwsza:

Witaj, przybyliśmy tutaj ponieważ chcielibyśmy kupić oponę do Coupe. Złapaliśmy gumę... sam rozumiesz. Czy możemy ją kupić bezpośrednio u Ciebie czy w magazynie? No i najważniejsze ile kosztuje i czy jesteś w stanie dorzucić gratis znaczek Merca na maskę? Tu latynoska ściągnęła czoło jakby się nad czymś zastanawiała i przemówiła ponownie: Interesuje nas jeszcze Twój stosunek do maszynki molocha powstałej z farmy O'Donnela. Szeryf wynajął dwóch idiotów by ją "rozjechali"...
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline