Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2008, 15:36   #63
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Gdy wszyscy komentowali wyczyny Gilesa, on sam pochłonięty był rozmyślaniami nad powierzonym zadaniem.
Nie interesowało go, co myślą o jego wyczynach towarzysze z prostego powodu, często w ten sposób dosiadał konia. W jego stronach taki rodzaj jazdy był bardzo rozpowszechniony, nawet wśród rycerzy, chociaż bardziej pasowałby do cyrku. Giles swobodnie mógłby się schować za bokiem Blanszarda, ochranianego kropierzem, albo nawet stanąć na sidle wymachując kopią nad głową, ale w walce takie popisy najczęściej się nie przydawały, a sprawne dosiadanie konia już tak.

„Pani daj mi cierpliwość abym wykonał to zadanie, no i nie zatłukł tego szaleńca.”

Nie cierpiał takich ludzi poddający się własnym słabościom. Przez innego uzależnionego zginął towarzysz jego wypraw Armad Fergo, długoletni giermek ojca Gilesa potem jego. On to przekazał cała swoją wiedzę młodzieńcowi zamiłowanie do koni. On też pomagał mu poznawać tajniki tresury oraz jazdy i pokazał wszelkie sztuczki konne przydatne w walce. Był dla niego bardziej opiekunem niż sługą, z pewnością bardziej niż nieczuły wuj i zawistny brat. Było to tuż przed wyprawą Gilesa do Imperium. Nowelki wypada orków żelaznych w granice Bretonii. Podróżował wtedy z sir. Gorfrydem de Mormimllon. Wszyscy wiedzieli o problemach tego rycerza z korzeniem omamów jak niektórzy nazywali korzeń Alaurny, lecz nikogo to nie obchodziło dopóki nie przeszkadzało mu to w walce. Właśnie wtedy to zawiódł. Zażywszy rankiem korzeń, w wiadomym szale pomylił ludzi z orkami zabił swojego giermka, Armada, zanim został powalony przez orków i Gilesa, któremu pozostała bardzo ciężka walka z piątką orków. Giles wyszedł z tego cało dzięki swoim umiejętnościom i wyszkoleniu Blanszarda, które było też dziełem jego opiekuna. Teraz widząc zachowanie szaleńca wspomnienia odżyły i wróciły ze zdwojoną siłą.
Próbując opanować swoje uczucia wyjeżdżał daleko w przód, za towarzystwo mając często tylko cień przemykającego się w pobliżu „Wilka”.
Nie uszło jednak jego uwadze zachowanie i szał tego człowieka, co stale potęgowało jego gniew.

Zatrzymawszy się też szybko opuścił siodło tracąc na ziemi cała grację, jaką posiadał w siodle. W spokoju oporządził Blanszarda, rozkulbaczył go. Szybko przywiązał do dwóch drzew linę i sporządził namiocik, do którego wrzucił swoje rzeczy. Z siodłem w dłoni podszedł do towarzyszy siedzących przy ogniu. Uczyniwszy z niego siedzisko dosiadł się.
Gniewnym wzrokiem obrzucił korzennego człowieka. Zanim zwrócił się do Abrahama.

- No i jak Abrahimie napoiliście tego nieznajomego już wywarem i poinstruowaliście co będzie gdy chociaż się sprzeciwi jego zażyciu?
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline