Cały przerażony, wychylam się zza futryny. Gdy się okazuje, że sytuacja się unormowała, rozglądam się w poszukiwaniu możliwych ukrytych przejść. Po pewnym czasie patrzę na Morqe i się pytam: Co tam mruczysz pod nosem? Następnie stwierdzam: Dobra, bachory odnalezione, pakujemy na łajbę i wracamy. Przecież chyba nikt nie chce tu dłużej zostać?
__________________ "Quitquit latinum dictum sit, altum videtur" |