Arab kompletnie nie wiedział co można zrobić z będących w wozie składników. Pomysł gulaszu już odpadł. Człowiek usiadł na ławeczce woźnicy i przez chwilę się zastanowił. Po chwili wpadł na pomysł. Postanowił przyrządzić gotowane mięso w sosie z avokado. Z racji tego, że tu, na północy, ten owoc nigdzie nie rośnie, postanowił zastąpić go śliwkami. Do wszystkiego dodał trochę mięty. W sumie często przyglądał się, jak kucharze zatrudniani przez jego ojca gotują takie potrawy. Miał nadzieję że nie zapomniał tego w praktyce. W tym zamyśleniu nawet nie zauważył upadku Leonarda. Może to i dobrze?
W międzyczasie, podczas gotowania do Abn'Jazzira zagaił rycerz. Arab odpowiedział mu miło: - Tak, został poinformowany o tym co mu grozi, jesli nie będzie zażywał ziółek, aczkolwiek chciałbym by do tego nie doszło. Dobrze, że teraz ja będę na tyłach wozu, to sobie jakoś z nim poradzę. - Przy drugim zdaniu na twarzy Araba pojawił się tajemniczy usmieszek.
Choć potrawa nie wyszła, tak jak oczekiwał tego Abrahim, to jednak i tak wyglądała całkiem dobrze. Czarnoskóry po chwili jednak o czymś sobie przypomniał. Szybko nałożył sobie potrawę do drewnianej miski i podszedł z jeszcze parującą strawą do plecaka. Wyciągnął z niego notesik, oraz przybory do pisania i zaczął coś liczyć. Mianowicie liczył na ile starczy podróżnikom prowiantu na podstawie jego objętości, gdyż nie było teraz czasu, aby dokładnie przeliczyć wszystko co do najmniejszej śliweczki...
Człowiek mierzył beczki i skrzynie przez dłuższy czas. Oczywiście nie skupiał się na tym aż tak, aby nie rozmawiać z towarzyszami. Liczenie wszystkiego zajęło mu czas, aż do powrotu jego towarzyszy. Mężczyzna ustalił, iż prowiantu starczy mniej więcej na trzydzieści dni.
__________________ "Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Ostatnio edytowane przez Bulny : 09-03-2008 o 22:50.
|