Brandis Na widok sakiewek oblicze krasnoluda niepomiernie się rozpromieniło.
- Trza umieć przegrywać z godnością mości rycerzyku, nie kurwami na prawo i lewo rzucać, zdaję mi się że nie przystoi.
UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko i zgarnÄ…Å‚ sakiewki ze stoÅ‚u wraz z kartami. LiczÄ…c monety usÅ‚yszaÅ‚ skrzypienie drzwi, z pewnoÅ›ciÄ… ktoÅ› nowy zawitaÅ‚, lecz odwracać mu siÄ™ nie chciaÅ‚o by zobaczyć kto. Nagle coÅ› wleciaÅ‚o pod stół, ani chybi strzyga albo insze plugastwo, lecz jak siÄ™ okazaÅ‚o owym bydlakiem zostaÅ‚ nazwany maÅ‚y piesek samym wyglÄ…dem wywoÅ‚ujÄ…cy w krasnoludzie spazmy Å›miechu których nie kryÅ‚. - Czyje to bydle? -PowiedziaÅ‚ z oburzeniem rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ komu by tu przypieprzyć, wtedy jednak spostrzegÅ‚ wÅ‚aÅ›cicielkÄ™ pieska- WiÄ™c to twój potwó… pies? DziÄ™ki, pewnie ta „mysz” obgryzÅ‚aby mi cholewki butów, przydatna bestyja, ile bierzesz za wypożyczenie?
Nim zdążył wysłuchać odpowiedzi do pomieszczenia weszła kolejna kobieta na której widok krasnolud pomyślał Niezłe cycki, choć daleko jej do krasnoludzkich kobiet
Wtedy szczęśliwy dla krasnoluda nizioÅ‚ek szturchnÄ…Å‚ go w bok mówiÄ…c o „Å›miaÅ‚oÅ›ci” owego rycerza co Brandis skomentowaÅ‚. - SÅ‚uchaj, z babami trzeba umieć gadać, żeby umieć gadać trzeba umieć myÅ›leć, a żeby umieć myÅ›leć trzeba mieć specjalny organ, tak jak do chÄ™dożenia, a idÄ™ o zakÅ‚ad, że ani tego ani tego on nie posiada, a przydomek „ÅšmiaÅ‚y” ma pewno po ojcu, albo dziadku… albo pradziadku, albo babce, albo… albo sam sobie by kompleksy czymÅ› zapeÅ‚nić wymyÅ›liÅ‚ -Rycerz chyba zorientowaÅ‚ siÄ™, że o nim mowa przybierajÄ…c groźnÄ… w jego mniemaniu minÄ™- My nie o Tobie spokojnym być możesz, wszakże nie odważylibyÅ›my siÄ™ obgadywać, ani tym bardziej ubliżać tak ZACNEMU, tak SZLACHETNEMU, a przede wszystkim tak BYSTREMU rycerzowi jak Ty Panie.
Roześmiał się niemal do łez, zdecydowanie miał dobry humor po wielokrotnej wygranej. Jak to zwykle bywa ktoś wesołość przerwać musi, tym razem ową złą nowiną okazał się chudy młodzieniec, który przysiadł się do krasnoluda choć go nikt nie zapraszał. - Dwadzieścia cztery od sta, fant lub przysługa, figlarzu. Wolę nie zdradzać sekretu twoich karcianych wiktorii. -Szepnął siadając obok- - Nie teraz, potem, potem -Powiedział cicho przez zęby co by nikt nie usłyszał-
Całe szczęście rycerzyk zajęty był wpatrywaniem się w biust kobiety nie wiedząc chyba iż to nie przystoi. - Dwie butelki gorzałki karczmarzu, jedną dla mnie drugą dla mojego niskiego przyjaciela, od gadania o suchym pysku można skapieć, powiadam śmiercią straszną
__________________ "Kiedy nie masz wroga wewnÄ…trz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy." Afrykańskie przysłowie
Ostatnio edytowane przez Bronthion : 11-03-2008 o 21:09.
|