Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2008, 13:01   #9
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Karla Bijoux

- Och ja wiem, ze to szczur - uśmiechnęła się jakby przepraszająco – po prostu nie lubię o nich myśleć w ten sposób. Zresztą pozory mylą. Co Pan powie na szczura z duszą polnej myszy? - Och co za żałosny kawałek. Czy mi się wydaje, ze rozmawiam z Ruladem? - Na ulicznego rozbójnika marzącego o biegu w łanach zbóż? Na świat pełen niespodzianek?
Trzeba było się przyznać, że nazywanie rzeczy po imieniu nie służy memu samopoczuciu.
- Akwamaryna pana polubiła. – przyglądała się przez chwilę za dużym butom młodzieńca. - Przypomina nam pan kogoś.
- Taa, ciągle to słyszę. Dlatego proszę Pani, że jestem Don Artona, znany dramaturg i aktor - Don wyciągnął dłoń do psa nieudolnie hamując wesołość - Nabieram Panią! Jestem Don Fiasco i jestem kurierem, założycielem i szefem Kartelu Wyzimskiego - dodał już całkiem poważnie - Użyteczny taki piesek bez dwóch zdań. A czujny aby? W nocy obudzi, jakby ktoś się do Pani fantów przymilał? - szybko zmienił temat
- Zwykle polegam na ochronie miejsc w których sypiam – Karla spoważniała – Chce mnie Pan wystraszyć?
- Ochronie miejsc, w których Pani... eee.. niechże mi Pani mówi Don? - bardziej zapytał niż zaproponował - nie, nie, gdzieżby tam; Pani kochana; nad przydatnością Akwareli się zastanawiałem.
- Akwamaryny - poprawiła odruchowo - Karla Bijoux, malarka - przez chwilę wyglądała jakby oczekiwała reakcji otoczenia na sławne nazwisko - Don wybierasz się na festiwal?
- Na jaki festiwal? Pierwsze słyszę? - znów ledwo utrzymywał śmiech w ryzach
- Do Dol Blathanna - Prowadzę konwersację z chłopcem w kradzionych butach. Oszalałam z nudów. Nic dziwnego, ze zaraz pęknie ze śmiechu. Ale z kimś muszę rozmawiać, albo on albo Roderick, prosty wybór.
- Hahaha - chłopak nie wytrzymał - przecież wiem. Pewnie, że jadę, na takim festiwalu zbierze się dużo ważnych i bogatych gości. To dobra okazja dla... kuriera
- Don jesteś zadziwiająco szczery. Nie każdy lubi... kurierów.
- Dlaczego? Jak to? - muszę się powstrzymać; na cycki Melitele, za długo przebywałem tylko z Poborcą, to dobry koń, ale niezbyt bystry - zresztą -ciągnął - ja swoje potrafię, na pewno znajdę jakąś fuchę na festiwalu - umiem robić mieczem - odruchowo klepną się po pasie, przy którym powinno być ostrze - jeśli go nie gubię - spojrzał wymownie na pochwę z mieczem, która spokojnie i majestatycznie czekała na właściciela oparta o kontuar baru.
- No dobrze Don - Właściwie to naprawdę da się lubić. A robienie głupstw mam przecież we krwi. - Skoro Akwamaryna pilnuje mnie, to ile chcesz za pilnowanie Akwamaryny? Zważ, że to nieduży piesek - uśmiechnęła się, nagle całkowicie rozluźniona
- Interesy tak? - twarz chłopak spięła się w grymasie, z lubością zatarł dłonie - Ochrona? Nie żartujmy, nie chodzi o pieska. 40 denarów za dzień, bez opierunku i wiktu, co zwykle schodzi między 4, a 6 denarów dziennie i w ciągu 10, dajmy na to dni da Pani 50 denarów oszczędności, ponadto zwroty za leczenie i straty z Pani strony, a z mojej ochrona dzień i noc, siedem dni w tygodniu – wygłosił
Karla wyciągnęła do chłopca rękę - A może Ty mnie ochronisz, ja Cię namaluję? Ostatni obraz sprzedałam za 800 denarów.
- Hehe - uśmiechnął się i przyjął wyciągniętą dłoń - dogadamy się.

Rozmowę kończyli już w trakcie występu Rodericka. Urzędnik odczytał pismo. Komediantów mamy już dwoje. Dostojny Rambert może od razu dopisać. No, dziewczyno, będziemy się w trakcie drogi zakładać na ile go okpisz. Ale, że Ci się chce? – Karla lekko wzruszyła ramionami.
- Do robót zgłosił się już krasnolud Brandis w roli majstra...
Rzemieślnik – Karlę olśniło – Na Bogów! Najlepsze są proste rozwiązania. Muszę kupić większe skrzynie.
- Pytał mnie Waszmość o coś? O Akwamarynkę? – zwróciła się do krasnoluda. Ale tę rozmowę przerwano. Nagłą ciszą.
- No i masz swojego hycla Rambert …
Karla spojrzała na nowoprzybyłego. Słyszała już pogłoski, że się tu zatrzymał. Oblizała karminowe wargi. Naprawdę straszny. Dzięki Ci łaskawa Freyjo.
 

Ostatnio edytowane przez Hellian : 13-03-2008 o 13:45. Powód: literówki
Hellian jest offline