Harry i Lucius pobiegli do najbliższego domu, jeżeli można było tak nazwać 4 dziurawe ściany i pozostałości dachu, jednak dobrze zdawały egzamin jako ochrona przed przypadkowymi kulami.
Przywarli plecami do ściany, za oknami ciągle były słychać jakieś bieganie i od czasu do czasu strzały. Cała rozróba zbliżała się do końca. W pewnym momencie krew im zastygła na chwilę. No panowie, jakie miłe spotkanie w dość niemiłych okolicznościach, dawno się nie widzieliśmy
Wtedy dopiero zauważyli, ze nie są sami w pokoju. Z cienia wynurzyła się znana im postać w długim płaszczu i ze sporą lufą wystającą zza pleców. No co tak się gapicie jakbyście zjawę zobaczyli. Dobra nie ważne. Niezła rozróba, Chyba już pozostały tylko 3 rodziny w tym mieście Jeszcze trochę i w ogóle w New Reno zapanuje porządek Mówiąc to roześmiał jednak jego śmiech zagłuszyła seria wystrzelona w kogoś z dość małej odległości co podkreślało niestosowność takiej reakcji w tym momencie. |