Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2008, 12:48   #3
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Nu, lordzie, rusz się, sprawdź co tam gadają...- mruknął Iwan kolejny raz mocząc swe wielkie, spękane od słońca wargi w filiżance herbaty. Nigdy nie zrozumie tej manii, co może być dobrego w naparze z jakiegoś zielska. Pije się to bo grzeje w chwilach, kiedy nie można pociągnąć czystej, z wódką czy rumem też smakuje nieźle- ale tak samą, dla przyjemności? Bez cukru!? A do tego Harting za żadne skarby nie pozwalał mu dolewać do jego napoju samogonu. "Bezcześcisz najwyśmienitszy smak Anglii!", wołał.

Biedni są ci Anglicy.

- Po krótkim przemyśleniu zaistniałej sytuacji przychylę się do twej uprzejmej prośby, carze. - powiedział bez cienia ironii czy sarkazmu, ze swoją wrodzoną flegmą, Anglik.

- Nu, a przy okazji jak kukniesz za Tanią...- uśmiechnął się spod wąsa Rosjanin.

- Panna Andrews przedstawia się jako Tess, nie zaś...- mruknął Harting, dopijając herbatę

- Nu, a Dżugaszwili wołał na siebie Stalin, a to jeden zasranetc był!- warknął Romanow.

Jego towarzysz tylko pokręcił głową z zażenowaniem i wysiadł z wozu. Korzystając z okazji, Bear jednym ruchem wyjął spod kupy koców leżących w rogu wozu flaszkę niedawno upędzonej wódki i dolał jej do herbaty. Dopiero teraz mógł przełknąć zawartość filiżanki ze smakiem, oblizując się przy tym ze smakiem.

W gruncie rzeczy ciekawiło go, co dzieje się z Tess. Młoda dziewczyna, chociaż była już przesiąknięta duchem Ameryki, ciągle przypominała mu dom. A przy tym było na czym oko zawiesić, bo miała śliczną, rosyjską urodę. Chciała wrócić do domu, on mógł jej w tym pomóc- i tak zaczęli podróżować razem. I chociaż z początku jej obecność w wozie była krępująca, z czasem stała się główną motywacją dla obu mężczyzn do starań by prezentować się jak najlepiej. Iwan miał nadzieję, że nie dojdzie między nimi do rywalizacji...

Pociągnął jeszcze parę większych łyków, po czym sam wyszedł na zewnątrz.

Za dużo czasu spędzam w wozie, pomyślał przeciągając się. Zdawało się, że wszystkie jego kości rozprostowały się w tej samej chwili, zaś trzask przez nie wydawany przebił się nawet przez warkot setek silników. Rozejrzał się wokoło, by po chwili uśmiechnąć się z politowaniem. Cóż ci ludzie chcieli zdziałać podróżując takimi wózkami? Tu sportowe Ferrari, które musiało kosztować tysiące, a któremu na pierwszy wyboju rozwali się zawieszenie, tam znowu dwukółka ze starą szkapą i zdziwaczałym farmerem... Co ciągnie tak tych wszystkich ludzi do wyścigu? Przecież większość z nich zginie. Pieniądze? A może chodzi po prostu o cel na tym chorym świecie? Car wielokrotnie słyszał takie słowa- każdemu brakowało celu, nikt nie wiedział co może ze sobą zrobić, dlatego podejmowali się największych nawet szaleństw. On nie miał takich problemów. Doskonale wiedział po co tu jest, od kiedy i do kiedy. I wcale nie lubił Stanów.

- Czy mógłbym tu na chwilę cara prosić...?- usłyszał spokojny, lecz tym razem nieco głośniejszy głos Hartinga. Mówił głośno, znaczy się- zły był. Tylko głosem czasem okazywał emocje.

Po zrobieniu paru kroków Iwan zrozumiał skąd nerwy u Anglika- stał otoczony przez czwórkę jakichś młodych punków, którzy chyba właśnie zaczęli porównywać swojego stylowego cadillaca do brudnego, odrapanego i ciężkiego wozu pancernego. Trzeba dodać, że o ile podejście Romanowa do wozu było stricte użytkowe, tak Harting zawsze upierał się, iż ich wóz nawet w wyglądzie jest dużo lepszy od wszelkich innych samochodów. "Wygląda jak bizon, naprawdę! Duch Ameryki!", wołał zawsze. Po prostu zapominał, iż duch ten wyprodukowany był w Rosji...

- Cuś nie tak, przyjaciele?- spytał, stając między dzieciakami.

- O czym wy tu kurwa gadacie!?- zawołał jeden z nich, łysy koleś z toną kolczyków i bez paru zębów- Jakim prawem ten pedał w melniku w ogóle usiłuje porównać wasz wrak do naszego wózka prosto od najlepszego dealera w mieście!? Ile wyciąga to gówno!? Trzydziestkę!? Nasz sto osiemdziesiąt bez żadnego problemu! A do tego...

- Cisza!
- ryknął car- Bo zasadnicza różnica między naszym a waszym wozem polega na jego trwałości. Nu, może nie rozumiecie, to ja pokażę. Patrzcie więc. Nasz wóz ma zderzak, mocny jak gorzała z Moskwy, wasz za to...- zrobił dwa kroki w kierunku wozu, chwycił mocno oczojebnie chromowany zderzak i mocnym ruchem oderwał go od samochodu, wprawiając tym samym obserwujących go w niemałe osłupienie- już nie ma.

Nie czekali na odpowiedź, odwrócili się i ruszyli w kierunku wozu. Pod nosem Hartinga pojawił się delikatny uśmiech- nieczęsto mu się to zdarzało, tylko w chwilach maksymalnej satysfakcji.

- Pokazałeś młodzikom kto tu jest arystokracją...

- Nu ba!
- zaśmiał się Iwan, wchodząc do BTRa.

Chwilę później rozległ się sygnał do rozpoczęcia wyścigu. Harting zajął już stanowisko z karabinem snajperskim przy oknie, Iwan wskoczył za kierownicę i uruchomił silniki. Samochód grzał się, z rury wylatywały czarne obłoki spalin... Czekali tylko na Tess.

Gdzie ta mała się podziewa!?
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline