Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2008, 16:14   #9
Potwór
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Wampierz porozumiał się wzrokiem z Kenem i przewrócił oczami - co On sobie wyobraża? Chłopak może się puszyć ale jak coś się schrzani będzie wlepiał w niego te błękitne oczka -napraw to, napraw tamto... proszę. Ale dobra, na to przyjdzie czas potem. -Mów mi Wampierz, wypomniał mu po raz kolejny - W Zasranych Stanach Jamesów są tysiące, a Wampierz był tylko jeden - ot co!

W gruncie rzeczy wóz był przygotowany na wszystko, Nix spędził nad nim morze czasu i wpakował w niego wszystko co było pod ręką - co nie zmieniało tego że co kilka godzin słyszał to samo zdanie -"James, sprawdź silnik"- wrzucił wszystkie narzędzia z powrotem do skrzynki, trzasnął klapą bagażnika i podreptał w stronę "odprawy", spoglądając co chwila na Indiańców i ich zwierzątko - czerep mutanta to nie problem...Lamborghini? Lamborghini? Jezusiczku, co to tu robiło? Z niedowierzaniem podszedł do mydelniczki i poklepał lekko jej karoserię, jeszcze się wgniecie?

-Czego tu szukasz brudasie? Spieprzaj mi z tąd raz dwa!

Przyciemniana szyba się opuściła i ze środka darł na niego mordę jakiś wypindrzony gnojek co tylko spowodowało paskudny uśmiech na twarzy Wampierza, niewidoczny niestety pod szmatami które ową twarz zakrywały. Facet obrócił się i ruszył za oddalającym się Karolem.

-- Pamiętajcie o jednej regule Cannonball’a –tu nie ma żadnych zasad... - już pokochał ten wyścig, widząc że jego kierowca sięga po numerek wyrwał się do przodu i zgarnął mu go prosto sprzed nosa -Ja to wezmę - uśmiech nie schodził mu z twarzy, nareszcie nadeszło coś na co od tak dawna się przygotowywał. Widząc że wszyscy przygotowują się do startu szarpnął bezczelnie Karola za fraki i ruszył truchtem w stronę ich Hammera, bezczelnie zrzucił wszytko co leżało na kanapie na wykładzinę i uwalił się z tyłu. Stuknął tylko Kena w ramie - Nie przyzwyczajaj się za bardzo, za jakiś czas przesiadka- rozwalony przez małą pozostałość po oknie (resztę zajmowały pancerne płyty) przyglądał się innym racerom - tuż obok stał ten dupek w lamborghini - daleko nie zajedzie, już Wampierz się oto postara, będąc w zaciemnionym pomieszczeniu odwinął chusty oplątujące mu łeb, gogle zsunął na szyję i przez chwilę leżał zastanawiając się którędy najlepiej jechać. Po kilku minutach odpiął kaburę z Beretką która boleśnie wpinała mu się w dupsko, wyciągnął z kieszeni drugi magazynek i wsadził zawiniątko w schowek na drzwiach. Przez chwilę przypatrywał się przydupasowi uśmiechająć się, już nie tak miło, raczej paskudnie, zwierzęcą - policzą się za miastem. Odwrócił wzrok od "cytrynki" i dalej lustrował plac startowy -O kur...- Wymskło mu się gdy zobaczył grupkę starych znajomych z Vegas, zagrzebał się głębiej i do startu nie wychylał łba za szybę.
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 13-03-2008 o 16:37.
Potwór jest offline