Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2008, 12:25   #32
Bulny
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Michelle i Coyote

- Oponę powiadacie? - Zapytał szef opierając sie o biurko. - Bez problemu sprzedam wam oponę. Do czego? Coupe powiadasz? No dobra, cos się znajdzie, idźcie do Sadama w magazynie, on może wam cos sprzedać. Wiecie, myśmy są gang, ale pomyśleliśmy, że po co truć ludziom dupy, skoro można im się przysłużyć i mieć z tego więcej? - Na jego twarzy przez cały czas gościł przyjemny uśmieszek, a wargi podczas rozmowy odsłaniały perę złotych zębów, które błyszczały odbijając światło słoneczne.
- A co do tej maszynki, póki nie przeszkadza nam w interesach, to mam ją głęboko gdzieś. Tych samobójców co za nią pojechali też. Niech se robią co chcą, ich wola. - Odpowiedź człowieka była mocno jednoznaczna, po chwili dodał jeszcze - No dobra, nie wyganiam was, ale nie mam czasu. Burza powoli ustaje, a ja mam objazd do miasta i z powrotem. Jak to szybko załatwicie, to mogę zabrać was ze sobą

Teraz zapewne poszliście do w/w Sadama. Po wejściu do magazynu od razu rzucił was w tył okropny smród fajek i alkoholu. Za metalowym biurkiem, na starym rozklekotanym krześle siedział z fają w ustach gość typowo arabskiej urody. Niski, szczupły, ciemnej karnacji. Miał długie wąsy, i kręcone włosy, a z jego ramienia zwisał bezwładnie AK47. Człowiek trzymał w gębie faję, choć wyglądała ona już tak jakby trzymał ją tak od miesiąca. Za nim było kupę wielgachnych paczek, a na niektórych z nich napisane było: "Niebezpieczeństwo! Materiały łatwopalne", facet chyba nic sobie z tego nie robił. Koło biurka stały dwie opróżnione butelki wódki.
- Czego chcecie? Oponę? Tak mam, 10 gambli i jest wasza. - Przemówił jakby od niechcenia odpowiadając na wasze prośby.

Po załatwieniu wszystkich rzeczy, miły przywódca gangu zabrał was swoim zdezelowanym pickupem do Rosswell.

Alex:
- Wiesz chłopcze. My jesteśmy prywaciarze, nie państwowi, i bez beczki piwa nic ze mną nie załatwisz, więc się postaraj. – Powiedział dowódca tutejszych chłopców. Wyglądał może na 40 lat, albo trochę więcej. Jego głowę pokrywały krótko przystrzyżone włosy, a postura przypominała resztę jego załogi. W każdym razie on wyglądał nieco mądrzej. Mężczyzna wskazał Ci jeszcze na O’Donnela mówiąc:
– Jak chcesz wiedzieć coś o machinie, a nie masz kasy, to idź sobie do tego trepa. Gada o niej jak najęty.

Tim:
Podszedłeś do siedzących pod zadaszeniem mężczyzn. Wszyscy, poza wieśniakiem, spojrzeli na Ciebie wilkiem. Sam właściciel tutejszych gruntów zwracał się do Ciebie miło, choć zapewne chodziło mu o to, aby tamta banda wyniosła się jak najszybciej z jego terenu. Odszedł z Tobą by porozmawiać, a siedzący przy stole spece odprowadzili was obu chłodnym, nieprzyjemnym spojrzeniem. Za budynkiem mężczyzna powiedział:
– Ta maszynka miała może ze dwa hektary i lazła na takich wielkich błyszczących nogach. Przez chwilę myślołek, że to chrom jest, ale zbyt ładnie to jak na chrom wyglądało. Wierz mi panie, znam się nieco na metalurgii. Polazło to, to na zachód. Dość szybko, i z taką… Jak to ująć… Gracją. Jak chcecie panowie, to tamte cioty, co nawet końca własnego nosa nie znajdą, nie zaczęły jeszcze badać południowej części pola i nikt tam nawet nie pilnuje. Może coś znajdzieta, choć wątpię…
Gdy miałeś już odchodzić, by powiedzieć o tym O’Connorowi, wieśniak jednak chyba przypomniał sobie coś jeszcze, i zatrzymał Cię dodając:
– Aaa… I może wydać Ci się to dziwne, ale jak pole odchodziło, to przez chwilę widziałem zarys jakiejś, wychodzącej z bunkra u góry sylwetki. Nie powiedziałem tego tym cepom, bo siedzieliby wtedy jeszcze dłużej szukając jakiegoś DNA, czy innego niezrozumiałego pieruństwa…

Sid:
Szeryf był miły, a pogawędka z nim nie dłużyła Ci się zbytnio, gdyż był również nieco zbyt rozgadany. Wpiero opowiedział Ci dość ciekawą historię swego życia, z której dowiedziałeś się że walczył on, razem z tamtym kolesiem, co chciał wóz kobiety, na froncie nieopodal Sioux Falls. Że tamten koleś jest jednym z najlepszych kierowców poza Detroit, i jednym z najbardziej popieprzonych ludzi jakich spotkał. No, ale teraz oboje już powoli dali sobie spokój, gdyż Albert rozpieprzył ich ukochanego TIR’a w którego włożyli całe cztery tysiące gambli, ale za to są jednymi z nielicznych, którzy mają na swoim koncie rozwalonego Juggernauta. Tutaj w Zasranych Stanach, jednak pamięć o bohaterach nie zostaje na długo. Nikt już nie poznaje ani szeryfa, ani jego kumpla. Oboje teraz zajęli się bardziej spokojnym zarabianiem na Zycie, gdyż zauważyli że zbytnie harpaganowanie się nie opłaca.

Rozmowa trwała jeszcze dłużej, a potem sędzia powiedział coś na temat pola:
– Wiesz chłopcze, co do tego pola, to normalnie wstało i polazło. Co mnie zdziwiło, to, to, że niecałą godzinę po tym przyjechała kupa czarnych ciężarówek. No wiadomo, zawsze zlecą się sępy, ale Ci byli jacyś dziwni. Jakby wszyscy z jednej organizacji. Nieźle wyekwipowani, jakieś przyrządy badawcze i te sprawy. Mocno mnie to zadziwiło…
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline