Opowieść o postaci trensferowej, tzn grałem ją w przerwie między dwiema postaciami.
Szary, Mutant, ulubieniec drużyny, wcześniej NPC.
Drużyna siedzi sobie w bunkrze, który mamy przejąć i zabezpieczyć. Szary puszczany jest jednomyślnie do zwiadu z racji masy oraz jego małego móżdzku.
Przykładowo:
[MG]Wchodzisz szybko do pomieszczenia, widzisz dziwne dwa posągi które obracają się w twoim kierunku. Co robisz?
[Ja]Hmm, AAAAAAaaaaaa.
Szraża się udała!
W między czasie scenka poglądowa:
[Bg1]Szary, Pomyśl!
[Ja z bólem i chwyceniem się za głowem]Ałaaa
I teraz finał, możliwe że się nie liczy bo ledwo przeżylem.
Pomiesczenie z trupami ludzi, jakby próbowali dobiec do działka. Jeden trup jest za działekiem.
Oczywywiście pobiegłem, krytyk był mocny.
I pocieszenie drużyny, po przeliczeniu i zlokalizowaniu każdego trupa.
-SZary, nie martw się, byłeś 3!
Nie ma to jak być na podium, co?