- Ruszajmy więc każdy w swoją stronę i spotkamy sie tu przed świtem, tak żeby każdy się wyrobił.
Machir ruszył, nagle sobie o czymś przypomniał i odwróciwszy krzykną do druhów:
- Idę popytać w karczmie. Powodzenia.
*nie wiem jak będzie wyglądała ta współpraca, grunt że cele te same...*
Szedł w stronę karczmy rozmyślając nad ważnością i wielką wartością swojej pracy. Minął kilku ludzi, paru strażników miejskich. Dochodząc do karczmy zobaczył jakiegoś człowieka w drogich szatach, wpadł na pewien pomysł, którego nie przemyślawszy wykonał - zaczepił tego mężczyznę i zagadał.
- Witaj, co słychać, jak tam po ostatniej gościnie w pałacu głowa nie bolała?? Mnie strasznie. Słuchaj może będziesz wiedział. Zgubiłem sygnet, chyba właśnie wtedy, a jest dla mnie bardzo ważny, mam wrażenie że ktoś mógł go mi z palca ściągnąć, wyglądał tak: ...
Tu nastąpił opis pierścienia.
- Niewielu nosi taki, może widziałeś kto ma??
__________________ Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć. |